- Wtedy, skacząc do basenu, nie wiedzieliśmy czy woda tam w ogóle jest. Dziś skaczemy do basenu, z którego upłynęła połowa wody. Ale wiemy, że ona tam jest - wspominał gość studia SGH i "Dziennika Gazety Prawnej" podczas Open Eyes Economy Summit '22.

Reklama

- Wówczas była to jedna, wielka improwizacja. W latach 70. i 80. była komuna, gospodarka rynkowa nie istniała. PKB było, porównując je do dzisiejszego, szczątkowe. Były też "zakręty" z szalejącą inflacją, rzędu kilkuset procent rocznie. Myśmy z tego wychodzili, ale było to wychodzenie z choroby młodego człowieka, bardzo sprawnego, którego dotknęła pewna infekcja, z którą on sobie szybko radzi - wspominał Jakubas. - Dzisiaj ten człowiek już nie jest młody, jest ustabilizowany, przywykł już do pewnego systemu, pewnych standardów i chciałby, by ten bezpieczny system trwał dalej.

Jak mówił, dzisiejsza sytuacja nie odbiega od sytuacji innych państw, a wiele z nich jest w gorszym położeniu. - Wiarygodność gospodarcza to nie jest tylko kwestia zadłużenia. Sporo mówiliśmy dzisiaj o inflacji. Myślę, że gdybym półtora roku czy rok temu, został zapytany, czy jest możliwy wyskok inflacji na 17 procent, to bym nie był takim pesymistą. W części jest to niezawinione przez nas - Polaków, polityków. W części jest to kwestia pandemii, w części wojny na Ukrainie, która odsłoniła głupotę wielu państw, które szły w kierunku globalizacji. Nie było narodowej tożsamości gospodarczej. Uzależniliśmy się od dostawców podzespołów w Azji i surowców z Rosji - zauważył Zbigniew Jakubas mówiąc o powodach obecnego kryzysu.