Gazeta cytuje opinię eksperta rynku energetycznego z firmy RusEnergy Michaiła Krutichina, który wskazuje, iż objęcie przepisami trzeciego pakietu energetycznego Nord Stream 2 jest sprzeczne z interesami rosyjskiego koncernu Gazprom, chcącego zbudować ten gazociąg.
Krutichin oznajmił, że przekazanie rurociągu niezależnemu operatorowi pozbawiłoby Gazprom dochodów z przesyłu gazu. Ponadto niezależna firma musiałaby wystawiać przepustowość gazociągu na aukcjach i Gazprom nie mógłby wykupić więcej niż połowy przepustowości bez odrębnej decyzji Komisji Europejskiej.
Niewykorzystana połowa mocy Nord Stream 2 może skłonić rząd Rosji do całkowitej liberalizacji eksportu gazu. I to jest największe zagrożenie dla Gazpromu, którego monopol na eksport gazu poprzez rurociągi na razie jest chroniony prawnie - powiedział Krutichin.
Przedstawiciel spółki Nord Stream 2 Sebastian Sass w rozmowie z "Wiedomostiami" zauważył, że "żaden gazociąg morski z kraju trzeciego, którym przesyłany jest gaz na granicę UE, nigdy nie był rozpatrywany pod kątem zastosowania do niego reguł trzeciego pakietu energetycznego".
Wygląda na to, że pytanie, czy europejskie ustawodawstwo może mieć zastosowanie do Nord Stream 2, czy też nie, rozstrzygnie się w sądzie - wskazują "Wiedomosti", powołując się na opinię prawników.
Naukowiec z katedry prawa międzynarodowego prestiżowego Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (MGIMO) Andriej Łoboda ocenia, że opinia przedstawiona przez Polskę to zalążek dość dobrego stanowiska, które może zostać przedstawione w sądzie. Polska może wykorzystać już przygotowane argumenty w celu zainicjowania postępowania sądowego - powiedział ekspert.
Polski rząd przedstawił w zeszłym tygodniu na forum UE swą opinię prawną, oceniającą, że prawo unijne powinno być stosowane wprost do gazociągu Nord Stream 2, również w jego morskiej części.
Przepisy trzeciego pakietu energetycznego są bezpośrednio stosowalne w odniesieniu do morskiego odcinka gazociągu Nord Stream 2 zlokalizowanego w obszarze mórz terytorialnych oraz wyłącznych stref ekonomicznych i/lub szelfów kontynentalnych należących do państw członkowskich Unii Europejskiej, gdyż na wymienione obszary rozciąga się jurysdykcja terytorialna UE - podkreślono w analizie.
Przyjęte w 2009 roku regulacje, o których mowa, przewidują m.in. oddzielenie sprzedaży gazu od przesyłu, uzgadnianie taryf przesyłowych przez niezależnego operatora oraz zapewnienie dostępu większej liczbie dostawców do infrastruktury przesyłowej. Z punktu widzenia Rosji konieczność spełnienia tych warunków już od momentu wejścia gazociągu do Morza Bałtyckiego byłaby skrajnie niekorzystna.
Nord Stream 2 ma powstać na dnie Bałtyku, równolegle do uruchomionego w 2011 roku gazociągu Nord Stream. Partnerami Gazpromu w projekcie jest pięć zachodnich firm energetycznych. Gazociąg ma być gotowy pod koniec 2019 roku i wtedy też Rosja zamierza zaprzestać przesyłania gazu rurociągami biegnącymi przez terytorium Ukrainy. Budowie Nord Stream 2 sprzeciwiają się Polska, kraje bałtyckie i Ukraina.