Amerykańskie firmy, które pilnowały, by politycy nie ograniczyli zbytnio pensji i premii dla kierowników, przegapiły jeden z drobnych zapisów w ustawie Dodda-Franka o reformie finansów - pisze "Financial Times".
Teraz jednak rozpętało się piekło. Bo koncerny namawiają pracowników nadzoru finansowego, by złagodzili przepisy. Tłumaczą, że to tylko podniesie ich koszty i zmusi do przygotowania statystyk, które nie będą nikomu nic mówiły. Jednak politycy i zwykli pracownicy twierdzą, że pomysł jest świetny. Bo wreszcie wszyscy będą dokładnie wiedzieć ile więcej zarobił szef i czy, po cichu, nie podniósł sobie wynagrodzenia.