"Spowolnienie wzrostu gospodarczego w Polsce jest nieuniknione. W tej chwili nie wiemy, czy to spowolnienie będzie dość głębokie, czy stosunkowo umiarkowane" - powiedział Gomułka. Podkreślił, że wzrost gospodarczy założony w projekcie przyszłorocznego budżetu na poziomie 4,8 proc. jest nierealny. "Rząd powinien się zdecydować na pewną korektę" - dodał Stanisław Gomułka.

Reklama

"Dysponenci środków budżetowych powinni wiedzieć na początku roku, jakimi mniej więcej środkami będą dysponować w trakcie roku. Jeżeli w trakcie roku zajdzie konieczność rewizji wydatków, to będzie mało czasu i będą pewne koszty z tym związane" - dodał.

Zdaniem Gomułki, minister finansów Jacek Rostowski słusznie utrzymuje na założonym poziomie deficyt budżetowy. "Jeżeli w trakcie przyszłego roku okaże się, że dochody budżetowe są wyraźnie niższe niż założone, no to wtedy po prostu trzeba będzie dostosować wydatki, czyli ciąć" - powiedział.

Był wiceminister finansów wyjaśnił, że gdyby doszło do sytuacji, w której wzrost gospodarczy będzie bardzo niski - 1-2 proc. - a przychody dużo niższe niż założone w budżecie, nawet tym zrewidowanym, to być może rząd będzie musiał zwrócić się "do Sejmu z propozycją nowego budżetu".

Wczoraj obecna wiceminister Katarzyna Zajdel-Kurowska powiedziała, że wzrost może wynieść mniej, niż zakłada prognoza, ale rząd czeka na najświeższe dane z gospodarki.