Islandczycy domagali się, by komisja śledcza odkryła prawdę o finansowym krachu i nacjonalizacji banków. Okazało się, że to spisek rządzących elit doprowadził kraj na skraj bankructwa - pisze portal money.pl. Były premier Geir Haarde, były szef islandzkiego banku centralnego David Oddsson, były minister finansów, jego przyjaciel z resortu gospodarki, szef nadzoru finansowego i dwaj pracownicy banku centralnego - to właśnie ci ludzie są na liście najbardziej winnych.
Komisja sprawdziła, że rząd wiedział iż już na początku 2008 kraj znajduje się na skraju kryzysu. Rok temu szefowie nadzoru finansowego, banku centralnego, a także premier, wiedzieli o tym, że islandzkim bankom kończy się kapitał. Rządzący nic jednak nie zrobili, tylko dalej oszukiwali społeczeństwo.
Okazuje się też, jak bardzo niekompetentni byli pracownicy banku centralnego. Gdy Bank Rozrachunków Międzynarodowych przyznał im 500 milionów odlarów linii kredytowej ci... zapomnieli pobrać pieniędzy i rząd musiał błagać o pomoc Międzynarodowy Fundusz Walutowy.