Urząd miasta nie ma pieniędzy na remont wszystkich dziur w Krakowie. Dlatego urzędnicy wpadli na szatański pomysł - chcą, by ich obowiązki przejęli mieszkańcy miasta. Każdy, kto zauważy dziurę, będzie mógł zapłacić za jej naprawę. Drogowcy wycenią, ile kosztuje załatanie, pozostanie więc przelać pieniądze na konto urzędu i dziura zniknie - twierdzi "Gazeta Wyborcza".
Nie ma co jednak liczyć na zniżki w podatkach, tańśze parkowanie, czy jakiekolwiek udogodnienia za pomoc. Jedyne co krakowianie dostaną, za załatanie dziury to... tabliczka z nazwiskiem, któa upamiętni fundatora naprawy. To podobne rozwiązania, jakie zastosowała jedna z niemieckich gmin.