Reformy emerytur służb mundurowych szybko nie będzie. Prace nad nią trwają już trzeci rok, a kolejne spotkanie przedstawicieli rządu ze związkami reprezentującymi służby zaplanowano dopiero na 26 maja. W tej kadencji Sejmu nie uda się więc wprowadzić żadnych zmian.
Na braku reformy tracą podatnicy, budżet i same służby. Najnowsze dane GUS pokazują wręcz patologiczną skalę zjawiska. 6,5 tys. mundurowych emerytów nie skończyło nawet 39 lat. A z 240 tys. emerytowanych żołnierzy i funkcjonariuszy 44 tys. nie ma 50 lat. Jak ustaliliśmy, na przykład w MON w 2010 roku średni wiek osoby, która odeszła na emeryturę, wyniósł 41,2 roku.
Co więcej, świadczenia mundurowych są wyższe niż w ZUS czy KRUS. Po krótkiej, 15-letniej służbie wynoszą około 2 tys. zł, średnio – 2,9 tys. zł. Dla porównania średnia cywilna emerytura po 30 latach pracy to 1,8 tys. zł.
Na tym nie koniec przywilejów. Mundurowi emeryci mogą dorabiać praktycznie do woli. W ZUS ci, którzy zarobią więcej niż 130 proc. średniej płacy, tracą emeryturę. Mundurowy może dorabiać choćby i 100 tys. zł miesięcznie, a straci maksymalnie 25 proc. świadczenia.
Reklama
To gigantyczne marnotrawstwo. Za emerytury 30- i 40-latków w formie wyższych podatków i parapodatków muszą zapłacić pracujący. Według szacunków Agnieszki Chłoń-Domińczak z SGH młodzi mundurowi emeryci aż przez połowę życia są utrzymywani przez podatników. – Nie jest to sprawiedliwe ani efektywne z punktu widzenia polityki państwa – twierdzi Chłoń-Domińczak.
A dziura w systemie emerytalnym staje się coraz większa. Wiktor Wojciechowski z FOR wskazuje, że w 2010 roku łączny deficyt w systemach emerytalnych FUS, KRUS i służb mundurowych to 70 mld zł. – To ponad 5 tys. zł przypadające na każdego Polaka pracującego poza rolnictwem – podkreśla. Chłoń-Domińczak dodaje: – Z punktu widzenia rynku pracy najlepszym rozwiązaniem byłby jednolity system emerytalny, zawierający dodatkowe elementy specyficzne dla danych grup zawodowych, jak np. emerytury pomostowe.
Co więcej, przywileje są szkodliwe dla samych służb mundurowych. Przyznają to nawet wojskowi. – Odchodzenie żołnierzy między 40. a 55. rokiem życia z punktu widzenia interesów wojska jest bardzo niekorzystne – przyznaje gen. dyw. Bogusław Pacek, radca ministra obrony narodowej. Podkreśla, że są to ludzie najlepiej wyszkoleni i mogą przekazywać swoje umiejętności następcom. – Wojsko powinno się starać, aby specjaliści nie odchodzili w tak młodym wieku – dodaje gen. Adam Rębacz, prezes Związku Żołnierzy WP.
Ekonomicznych argumentów przeciw reformie właściwie nie ma, a na emerytury na wszelki wypadek ucieka coraz więcej młodych mundurowych. Dlaczego zatem politycy tak się ociągają ze zmianami? Liczy się kilkaset tysięcy głosów. Zwłaszcza przed wyborami.