Tak dobrego półrocza na rynku majątkowym nie było już dawno. Z danych zebranych przez „DGP” od 11 największych towarzystw majątkowych wynika, że ich przypis składki urósł w skali roku o ponad 12 proc. i zbliżył się do 11 mld zł. Dynamika wzrostu jest wyższa niż po pierwszym kwartale, kiedy nie sięgnęła 10 proc.
Rekordzistą, jeśli chodzi o tempo wzrostu, jest wchodząca w skład grupy VIG Polska Compensa. W pierwszej połowie roku zebrała 510 mln zł składek, o ponad 31 proc. więcej niż przed rokiem. Ponad 20-proc. wzrosty odnotowały także Uniqa, Generali i MTU. Natomiast o ponad 19 proc. urósł wicelider rynku – Ergo Hestia.
Przy tak dobrych wynikach słabo wyglądają wyniki HDI Asekuracja (wzrost o niecałe 4 proc.) i Allianz (8 proc.). To efekt walki obu towarzystw o wyjście na prostą po wysokich stratach w ubiegłym roku. Wynik techniczny HDI wyniósł na koniec pierwszego półrocza -7 mln zł i był o 42 mln zł lepszy niż rok temu. Odbyło się to jednak przy spadku o 2 proc. składki w komunikacji.
– Ten rok jest znacznie lepszy pod względem wyników finansowych niż poprzedni i jeżeli nie wydarzy się coś nieprzewidywalnego, dobre rezultaty branży powinny się utrzymać do jego końca – ocenia Franz Fuchs, prezes Compensa TU. Dodaje, że wpływ na poprawę sytuacji finansowej miała dobra pogoda i idąca za nią mniejsza ilość kosztownych strat katastroficznych.
Reklama
Główną przyczyną wysokich wzrostów przychodów są podwyżki stawek za ubezpieczenia komunikacyjne w drugiej połowie ubiegłego roku. Wraz z odnawianiem się portfeli polis w poszczególnych towarzystwach generują one wzrost przypisu. Przyczyną podwyżek były gigantyczne straty na sprzedaży tego rodzaju ubezpieczeń.
Reklama
– Mam nadzieję, że po doświadczeniach 2010 r., kiedy cały rynek ucierpiał w wyniku wojny cenowej, żaden z graczy nie będzie chciał do tej sytuacji powrócić – mówi Franz Fuchs.
Podobnego zdania jest Grzegorz Szatkowski, wiceprezes Ergo Hestia. – Jesteśmy orędownikami konsekwentnego budowania zdrowego portfela ubezpieczeń. Myślę, że ten rok upłynie pod znakiem dbałości o rentowność i pozyskiwanie nowych klientów jakością, a nie ceną – twierdzi.
Sytuacja w kolejnych kwartałach będzie zależała od tego, czy któryś z graczy nie zdecyduje się na agresywne ruchy cenowe w segmencie komunikacyjnym. Na razie ceny polis dla klientów indywidualnych stoją w miejscu, a towarzystwa obserwują bacznie swoje działania.
Ten impas został przełamany w segmencie korporacyjnym. Na początku wakacji PZU zdecydował się wprowadzić podwyżki cen dla firm leasingowych i flot samochodowych. Mają one wejść w życie jesienią. – Należy się spodziewać, że ruch PZU skopiują inne towarzystwa i będziemy mieli do czynienia z drugą falą wzrostu cen – mówi Artur Zych, wiceprezes firmy brokerskiej BIK Brokers.
Po kryzysie finansowym nikt już nie wierzy w samoregulację rynków
Komisja Nadzoru Finansowego, której pan szefuje, reprezentowała Polskę na 4. kongresie laureatów ekonomicznej Nagrody Nobla w Lindau. Co to za inicjatywa?
Konferencja w Lindau to spotkanie tego co najlepsze i najciekawsze w dzisiejszej ekonomii: z jednej strony są unikalne gwiazdy formatu Josepha Stiglitza, Myrona Scholesa czy Johna Nasha, z drugiej najzdolniejsi, starannie wyselekcjonowani młodzi ekonomiści z całego świata. Dla organizacji takich jak KNF, które zajmują się praktycznym kształtowaniem rynku finansowego, Lindau to szansa na inspirację z ich debat.
Co z perspektywy polskiego regulatora jest najbardziej wartościową nauką płynąca z tego spotkania?
Od trzech lat wszyscy: akademicy i praktycy, zajmują się omawianiem przyczyn, przebiegu i nauk płynących z kryzysu finansowego. Ten temat na każdym kroku powracał również w Lindau. Z punktu widzenia nadzorcy najciekawsze jest obserwowane od kilku lat przesunięcie akcentów w dyskusji na temat regulacji. Jeszcze kilka lat temu większość ekspertów uznawała samoregulację rynków za pewnik. Dziś po tamtej wierze nie ma już śladu.
Jak głębokie powinny być te regulacje?
Państwo może albo być władcze, albo obserwować i nie interweniować. Prowokuje jednak wtedy sytuacje, którym potem może nie zaradzić. Węgry pozwoliły np. nadmiernie udzielać kredytów we frankach i gdy ta waluta poszła w górę, powstał problem społeczny.
Kluczowe w nadzorowaniu rynku finansowego jest właściwe określenie reguł gry. Przez ostatnie pięć lat KNF prowadziła politykę poduszek bezpieczeństwa. Przed kryzysem określiliśmy normy płynnościowe dla banków, podjęliśmy działania mające na celu zwiększenie kapitałów banków i określiliśmy standardy badania zdolności kredytowej. Większość działań polskiego nadzoru sprzed kryzysu wypełnia rekomendacje komitetu bazylejskiego sformułowane po kryzysie.