Pilot to dziś jeden z najbardziej pożądanych zawodów. Ruch lotniczy gwałtownie rośnie. Jedną z najbardziej dynamicznie rozwijających się linii w Europie jest LOT, który w 2019 r. chce obsłużyć ponad 10 mln podróżnych – o jedną trzecią więcej niż w 2017 r.
Rosnąca liczba połączeń oznacza jednak zapotrzebowanie na nowych pilotów. Okazuje się, że mimo problemów ze związkami zawodowymi dla kandydatów ze świata nasz narodowy przewoźnik jest dość atrakcyjnym pracodawcą. Jak się dowiedzieliśmy, w ogłoszonym w czerwcu przez LOT naborze zgłosili się kandydaci z różnych stron globu – nie tylko z Europy, ale także Bliskiego Wschodu, USA, Ekwadoru, Nowej Zelandii, Australii czy Gwadelupy. Dominują jednak aplikacje ze Starego Kontynentu i jak przyznaje przewoźnik, to one będą preferowane.
Z tysiąca chętnych chcemy wyselekcjonować grupę 150 najlepszych. Nabór wciąż jednak trwa, bo do końca przyszłego roku zamierzamy zatrudnić łącznie 300 pilotów – mówi Adrian Kubicki, rzecznik LOT-u.
Reklama
W październiku nowi pracownicy zatrudnieni na kontraktach B2B zaczną się szkolić do pilotowania konkretnego typu samolotu. Zarobią nawet 28 tys. zł miesięcznie. Teraz LOT chce zatrudnić kapitanów i pierwszych oficerów maszyn krótkiego i średniego zasięgu – bombardierów Q400 oraz embraerów 170 i 190. Przewoźnik zaznacza jednak, że przed każdym z pilotów będzie otwarta dalsza ścieżka kariery. Możliwe będzie uzyskanie szkolenia na boeingach 737 i dalekodystansowych dreamlinerach.
Reklama
Duże zainteresowanie pracą za sterami samolotów LOT-u może być nie w smak walczącym w spółce związkowcom. Od dawna kreślą oni czarny obraz firmy, w której zarabia się mało, a samoloty latają nie w pełni sprawne.
Tylko w Chinach w ciągu 20 lat potrzebnych będzie 128,5 tys. pilotów
Głoszone przez niektórych działaczy zdania o pogarszającym się bezpieczeństwie lotów przelały jednak czarę goryczy. Przeciwko tym twierdzeniom zaprotestował związek zrzeszający mechaników lotniczych, o czym pisaliśmy wczoraj w DGP. Jak ustaliliśmy, do pęknięcia dojdzie także w Związku Zawodowym Pilotów Komunikacyjnych. Według naszych informatorów z pracy w zarządzie tej organizacji zrezygnowały dwie osoby. Dziś walne zgromadzenie ma wybrać ich następców. Odbędzie się także dyskusja na temat sporu z zarządem i wstępnie zaplanowanego na wrzesień strajku. Wciąż nie wiadomo jednak, czy do niego dojdzie.
Rekrutacja w LOT łączy się z budową Centralnego Portu Komunikacyjnego w Baranowie. Dzisiaj rząd ma zaprezentować władze spółki, która będzie go realizować. Szefem, według nieoficjalnych doniesień, zostanie Jacek Bartosiak, wcześniej niezaangażowany w projekty lotnicze.
LOT nie jest jedyną firmą prowadzącą rekrutację pracowników. Ogromne nabory prowadzą przewoźnicy na całym świecie. A to powoduje presję na zwiększanie zarobków. Już teraz w niemieckiej Lufthansie pilot – w zależności od doświadczenia i rodzaju maszyny – może liczyć na zarobki od 25 do 80 tys. zł miesięcznie. – Przewidujemy, że w 2018 r. szkolenie w Lufthansa Group rozpocznie 500 nowych adeptów lotnictwa. Ponadto niektóre linie lotnicze grupy z powodzeniem zatrudniły w pełni przeszkolonych pilotów – komentuje dla nas Frank Wagner, country manager Lufthansa Group w Polsce.
Sporo można zarobić w liniach na Bliskim Wschodzie, np. w Emirates ok. 16 tys. dol. miesięcznie. Jak chwali się przewoźnik, dochód nie podlega opodatkowaniu. – Emirates zainwestowały w bazę szkoleniową w Dubaju, żeby kształcić pilotów od zera. Mamy 27 samolotów, na których można się uczyć – odpowiada biuro prasowe linii.
W amerykańskich liniach lotniczych mediana zarobków wynosi 121 tys. dol. rocznie. – Na świecie nie ma tylu kapitanów i pierwszych oficerów, żeby pokryć zapotrzebowanie linii lotniczych – mówił niedawno prezes Wasinc International Dave Ross, firmy, która zajmuje się rekrutowaniem pracowników dla chińskich linii lotniczych.
Wtedy niektórzy z nich byli w stanie zapłacić za kontrakt roczny pilota nawet 300 tys. dol. Dzisiaj na stronie firmy wisi oferta dla kapitana airbusa A320 linii Sichuan Airlines, opiewająca na kwotę 26 tys. dol. miesięcznie – czyli 312 tys. dol. rocznie. Przewoźnik zastrzega, że pracodawca zapłaci za pilota należną stawkę podatkową.
Najnowszy raport firmy Boeing wskazuje, że tylko w Chinach w ciągu następnych 20 lat potrzebnych będzie 128,5 tys. prowadzących samoloty. Region Azji i Pacyfiku będzie obsługiwany przez 261 tys. nowych pilotów, Ameryka Północna przez 206 tys., a Europa przez 146 tys. Przynajmniej teoretycznie, bo wcześniej wielu nowych trzeba będzie nauczyć zawodu.
Przetasowanie na rynku przewozów lotniczych i prognozowana zmiana na pozycji lidera lotów pasażerskich – z USA na Chiny – rodzą obawy ekspertów związane z podażą pilotów na innych rynkach, m.in. europejskim. Prognozy IATA, czyli Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych, zakładają, że liczba pasażerów w Chinach wzrośnie do 2036 r. o 921 mln – do 1,5 mld. W tym samym okresie w USA liczba podróżnych dobije do 1,1 mld. Perspektywiczne rynki azjatyckie to także Indie czy Indonezja, kolejno 478 i 355 mln pasażerów rocznie w 2036 r. – Dynamika wzrostu spowoduje potrzebę zwiększenia taboru, według loty;szacunków, do 2035 r. nawet o 52 proc. – mówi prof. Elżbieta Marciszewska z Katedry Transportu SGH.
Według wyliczeń CAE – firmy zajmującej się szkoleniem pilotów dla lotnictwa cywilnego – na jeden samolot wąskokadłubowy przypada średnio 11 pilotów, na szerokokadłubowy 16.