Od trzech lat tylko niewielka grupa rodaków korzysta z zagranicznych zasiłków dla bezrobotnych przysyłanych do Polski z krajów Europejskiego Obszaru Gospodarczego i Szwajcarii – wynika z danych resortu pracy. W ubiegłym roku było ich zaledwie 1607, czyli o 129 więcej niż w roku poprzednim. Mitem jest teza o turystyce zasiłkowej, lansowana przez brytyjski rząd. Podobnie jak mitem jest pogląd, że zasiłki zagraniczne to zawrotne sumy.
Według szacunków, które publikowaliśmy niedawno w DGP, w 2013 r. za granicą było ponad 2,6 mln Polaków, w tym dzieci. Mniej więcej 2 mln miało pracę. Uwzględniając dane resortu pracy o pobierających zasiłki, można wyliczyć, że na zagranicznej kuroniówce po powrocie do Polski było 0,08 proc. emigrantów. Właśnie zasiłki wysyłane do krajów pochodzenia pracowników są eksploatowane przez rząd brytyjski i przedstawiane jako choroba rynku pracy. W przypadku Polaków ta choroba to 0,08 proc.
W Polsce liczba bezrobotnych przekracza 2,2 mln, a stopa bezrobocia osiągnęła poziom 14 proc. W takich warunkach zdobycie etatu graniczy z cudem. Według GUS w IV kw. 2013 r. przeciętny czas poszukiwania pracy w Polsce przekraczał rok. Wracają zatem nieliczni.
Polacy przebywający za granicą mają się na ogół dobrze i mają pracę – twierdzi prof. Krystyna Iglicka-Okólska, rektor Uczelni Łazarskiego.
Reklama
Jeśli nawet tracą zatrudnienie, to szukają zajęcia na miejscu albo w innych krajach Wspólnoty. Ich motywem pobytu za granicą nie jest pobieranie zasiłku. – Przyzwyczaili się już do wyższych niż u nas płac i większych możliwości utrzymania rodziny – dodaje prof. Iglicka-Okólska. Ponadto część emigrantów ściągnęła do siebie rodziny, tam też rodzą się ich dzieci. Wiele osób zaciągnęło kredyty na długie lata na budowę domu lub zakup mieszkania.
Reklama
Kolejny mit to wysokość i czas trwania pomocy z zagranicy. W Polsce świadczenie to wypłacane jest stosunkowo krótko – trzy miesiące z możliwością przedłużenia do pół roku. I tak np. zasiłek z Niemiec może wynosić dla osób samotnych i bezdzietnych 60 proc. ostatnich dochodów netto, a dla osób z dzieckiem poniżej 18. roku życia – 67 proc. W Holandii wysokość zasiłku obliczana jest na podstawie średniej stawki dziennej wnioskodawcy z okresów jego zatrudnienia – przez pierwsze dwa miesiące bezrobotny otrzymuje 75 proc. średniej stawki dziennej, a w kolejnych miesiącach 70 proc. Z kolei w Wielkiej Brytanii tygodniowy zasiłek uzależniony jest także od dochodów i dla osoby samotnej w wieku powyżej 25 lat wynosi maksymalnie 364 zł.
Skala zasiłków przesyłanych do naszego kraju przeczy tezie o eksporcie zabezpieczeń socjalnych przez polskich imigrantów z powrotem nad Wisłę. Takie sugestie pojawiły się zwłaszcza w brytyjskiej debacie publicznej, kiedy okazało się, że na Wyspach wypłacane są zasiłki na 24 tys. dzieci, które nie mieszkają w Wielkiej Brytanii. Premier kraju David Cameron podniósł wtedy argument, że jest to niesprawiedliwe, a wtórujący mu brytyjscy politycy mówili, że te zasiłki nie wspierają lokalnej gospodarki, bo nie są wydawane na miejscu. W ramach walki z wyłudzaniem zasiłków Brytyjczycy zaostrzyli kryteria przyznawania zasiłku dla bezrobotnych. Od 1 stycznia 2014 r. można się o niego ubiegać dopiero po trzech miesiącach pobytu.
Podobne głosy pojawiły się także w Holandii. Obawa przed żerowaniem na bogatym socjalu przyczyniła się do przegłosowania limitów imigracyjnych w referendum w Szwajcarii.