Ustawa, nowelizująca m.in. przepisy o podatkach dochodowych PIT i CIT, wprowadza niekorzystne dla firm zmiany: nakazuje im pomniejszać koszty – w efekcie powiększać podatek – z tytułu nieuregulowanych na czas płatności. Kolejne rewolucyjne zmiany w podatkach są zatem wprowadzane w ostatniej chwili.
Przedsiębiorcy, eksperci i Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji biją na alarm. Oceniają, że zmiany uderzą w wiele firm, zwłaszcza tych, które z różnych przyczyn nie płacą na czas. Chodzi o to, że przedsiębiorcy, którzy otrzymali towar lub usługę, przewidywane wydatki zaliczają do kosztów podatkowych (i uiszczają mniejszy podatek). Po wejściu ustawy w życie, jeśli nie zapłacą kontrahentowi w odpowiednim terminie, obowiązkowo będą musieli zmniejszyć koszty podatkowe (i zapłacić większy podatek). A gdy w końcu uregulują dług – znowu je zwiększą.
Przepisy te mają oczywiście motywować dłużników do szybszego regulowania zobowiązań, ale cokolwiek by mówić, nie są one w żaden sposób dla nich korzystne – podkreśla Roman Namysłowski, doradca podatkowy i dyrektor w Ernst & Young.
Prof. Piotr Winczorek, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego, przypomina, że zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego (z 15 lutego 2005 r., sygn. akt K 48/04) zmiany w podatku dochodowym niekorzystne dla podatników trzeba opublikować najpóźniej 30 listopada, jeśli mają wejść w życie już od następnego roku. A tak jest z ustawą deregulacyjną – ma zacząć obowiązywać od 1 stycznia 2013 r.
Reklama
Oznacza to, że jeśli w piątek 30 listopada do końca dnia nie uda się jej opublikować, to może ona zostać zakwestionowana przez Trybunał Konstytucyjny. W czwartek pracował nad nią Senat i nie zgłosił poprawek. Podpis prezydenta i publikacja w Dzienniku Ustaw musi mieć miejsce najpóźniej w piątek o północy. Konstytucjonalista prof. Piotr Winczorek przyznaje, że w przypadku dziennika elektronicznego (obecnie nie ma już wersji papierowej) nie ma niebezpieczeństwa opóźnień.
Reklama
Stanisław Stec, były wiceminister finansów, zapowiada, że będzie zabiegał o to, aby prezydent nie podpisywał ustawy. A gdyby weszła w życie, będzie namawiał związki przedsiębiorców oraz doradców podatkowych, aby zaskarżyli ją do Trybunału Konstytucyjnego. Firmy skarżą się, że prowadzenie tak precyzyjnej, a więc i kosztownej ewidencji, jaka będzie wymagana po wejściu w życie nowych przepisów, może prowadzić nawet do tego, że podniosą ceny. Obawiają się także dodatkowych kontroli skarbówki – mówi Stanisław Stec. To zadziwiające, że niekorzystne dla nich zmiany i nowe obciążenia wprowadza ustawa nazywana deregulacyjną – dodaje.