Władze Lubina na Dolnym Śląsku rezygnują z pobierania podatku od nieruchomości dla osób fizycznych. W ten sposób protestują przeciwko absurdalnym i skomplikowanym przepisom podatkowym w Polsce. Niestety, szarża przeciw złemu prawu jest skazana na klęskę, bo Regionalna Izba Obrachunkowa we Wrocławiu uchwałę rady miejskiej prawdopodobnie unieważni, zanim ta jeszcze zacznie obowiązywać.
W ostatni wtorek Rada Miasta Lubina na wniosek prezydenta miasta Roberta Raczyńskiego przegłosowała uchwałę ustalającą stawkę podatku od nieruchomości na 0 zł. W rzeczywistości oznacza likwidację tego podatku.
– W związku z tym nie będziemy wydawać decyzji o jego naliczaniu – mówi Krzysztof Maj, rzecznik prezydenta Lubina.
Rocznie miasto wydaje ich 20 tys. i w czasie, gdy są przygotowywane, urząd jest sparaliżowany – nie zajmuje się niczym innym, tylko przygotowywaniem dokumentacji i jej rozsyłaniem.
Reklama
Koszt przygotowania i wysłania wielu z tych dokumentów przekracza kwoty uzyskiwane z dochodów. Z wyliczeń prezydenta miasta wynika, że przychody z podatków od nieruchomości od osób fizycznych stanowią zaledwie 1,5 proc. całorocznego budżetu gminy. Wpływy wynoszą 3,2 mln zł, ale koszty ściągnięcia tego podatku to około 700 tys. zł. – Chcemy zwrócić uwagę na to, jak absurdalnie skonstruowany jest cały system podatkowy – dodaje Krzysztof Maj. Podkreśla przy tym, że podatek od nieruchomości jest niesprawiedliwy – identyczną stawkę płaci osoba mająca rozpadającą się ruderę o powierzchni 120 mkw., co właściciel nowej luksusowej willi o tej samej powierzchni. Taka sama stawka obowiązuje właściciela mieszkania w zdewastowanej kamienicy i posiadacza luksusowego apartamentu na strzeżonym osiedlu.
Reklama



Z tych powodów, zdaniem prezydenta Lubina, należy zacząć dyskusję nad wprowadzeniem podatku katastralnego, czyli takiego, w którym wysokość stawki zależy od wartości nieruchomości. Robert Raczyński chce również zwrócić uwagę na inne zapisy podatkowe. Radni Lubina muszą co roku uchwalać np. podatek od jezior, choć na terenie miasta żadnego jeziora nie ma.

Jednak walka prezydenta Lubina z podatkowymi absurdami nie będzie trwała długo. Uchwała rady miejskiej w ciągu siedmiu dni musi trafić do Regionalnej Izby Obrachunkowej we Wrocławiu, a ta ją najprawdopodobniej unieważni. – Nie chciałabym o tym przesądzać już dziś, bo decyzje podejmuje kolegium RIO, ale orzecznictwo jest w tej sprawie jednoznaczne. Ustalenie wysokości podatku od nieruchomości stanowi obowiązek gminy. Stawka zerowa w rzeczywistości znosi ten podatek – mówi Grażyna Kulikowska, zastępca prezesa RIO we Wrocławiu. Jeśli więc Rada Miejska Lubina nie uchwali nowej stawki podatku, mieszkańcy będą nusieli płacić tyle samo, ile płacili w roku ubiegłym.
Zwolnić można indywidualnie, a nie masowo
Zwolnienia w podatku od nieruchomości przewiduje ustawa o podatkach i opłatach lokalnych. Zwolnione z podatku mogą być też grunty, budowle i budynki, które są zajęte na prowadzenie działalności gospodarczej na terenie specjalnej strefy ekonomicznej. Zwolnienie takie przewiduje art. 10 ustawy o specjalnych strefach ekonomicznych.
Dodatkowo ustawa o podatkach i opłatach lokalnych daje radom gmin uprawnienia do wprowadzenia zwolnień przedmiotowych, a więc odnoszących się do gruntów, budynków i budowli. Przykładowo można zwolnić z podatku budynki położone na starówce, o ile właściciele odnowią fasady budynków. Rada gminy nie może jednak zwolnić z podatku konkretnych osób lub grup podmiotów, a więc np. Jana Kowalskiego. Podatnik taki może jedynie ubiegać się o ulgę w zapłacie podatku, a więc np. o umorzenie zaległości podatkowej. ŁZ