"Plan Morawieckiego to dokument propagandowy"

Rząd nie miał żadnej strategii, plan Morawieckiego to dokument czysto propagandowy - uznał prof. Andrzej Bratkowski.

Izabela Leszczyna, b. wiceminister finansów w rządach PO, zaprezentowała w poniedziałek raport pt. "Stracone lata. Polityka makroekonomiczna Prawa i Sprawiedliwości w latach 2016-2019". Raport powstał pod egidą think tanku Platformy, Instytutu Obywatelskiego i stanowi podsumowanie przyjętego przed czterema laty przez rząd Beaty Szydło tzw. Planu Morawieckiego ("Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju"). Autorami opracowania są: były wiceminister finansów Ludwik Kotecki oraz b. wiceprezes NBP Andrzej Bratkowski.

Posłanka PO zaznaczyła, że tzw. Plan Morawieckiego został przyjęty przez rząd PiS w lutym 2017 r. i zakładał pewne cele gospodarcze do roku 2020 (z perspektywą do 2030 r.). Wszystkie wskaźniki były ustalone na rok 2020, warto więc to podsumować - dodała Leszczyna. Zwróciła ponadto uwagę, że najpóźniej w kwietniu rząd musi przedstawić Komisji Europejskiej plan odbudowy kraju po pandemii COVID-19. Jest to konieczne, by Polska mogła korzystać ze środków przeznaczonych na ten cel z unijnego funduszu odbudowy.

Reklama

Według b. wiceminister finansów, z raportu Koteckiego i Bratkowskiego płyną dwa wnioski. Pierwszy jest taki, że rząd PiS nie wykorzystał szans, jakie dawała nam świetna koniunktura światowa w latach 2016-2019 i drugi wniosek, równie pesymistyczny, mówi o tym, że polityka makroekonomiczna i mikroekonomiczna, często podporządkowana interesom partyjnym, powoduje to, że wpływ tych polityk na długofalowy rozwój Polski będzie niekorzystny - powiedziała posłanka Platformy.

Przypomniała, że w Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju obejmowała szereg celów oraz ponad 70 wskaźników, które miały w przyszłości pokazać, czy cele te zostały zrealizowane. Z 74 wskaźników tylko 6 zostało osiągniętych - stwierdziła Leszczyna. Wśród celów, których realizacja się nie powiodła, był np. cel dotyczący wzrostu dochodów Polaków. Rząd założył, że PKB per capita w roku 2020 wyniesie 75, a nawet 78 proc. To nie był zbyt ambitny cel, bo gdybyśmy w takim tempie chcieli doganiać UE, to zajęłoby nam to niemal ćwierć wieku, ale nawet tego niezbyt ambitnego celu rząd prawdopodobnie nie osiągnie - powiedziała posłanka.

Według niej niekorzystnie prezentuje się też tzw. współczynnik Giniego dotyczący nierówności dochodowych społeczeństwa, a także poziom inwestycji. "Inwestycje miały stanowić w 2020 r. 25 proc. PKB. Co się stało? Mieliśmy do czynienia z zapaścią w inwestycjach. One nie tylko, że nie osiągnęły zakładanego wskaźnika, ale wręcz spadły w stosunku do roku 2015 i ta luka między nami, a średnią europejską jest bardzo wysoka" - przekonywała b. wiceminister finansów.

Reklama

W stosunku do 2015 r. obniżył się ponadto - jej zdaniem - poziom efektywności rządzenia; Prawu i Sprawiedliwości nie udało się też zrealizować szeregu programów, które zakładał tzw. Plan Morawieckiego, takie jak "Elektromobilność" (zakładał produkcję m.in. samochodów i autobusów elektrycznych) czy "Luxtorpeda 2.0" (produkcja nowoczesnych pojazdów szynowych). Nie wierzyliśmy przecież w to, że będą drony, promy i luxtorpedy i nikt na to nie czekał, ale czekaliśmy pewnie na to, że będzie czystsze powietrze. Niestety tego wskaźnika też nie osiągnięto - stwierdziła Leszczyna.

Jak dodała, zanotowano także spadek polskich zagranicznych inwestycji, przychodów małych i średnich przedsiębiorstw oraz produkcji wyrobów innowacyjnych.

Równie krytycznie o polityce gospodarczej PiS wypowiadali się współautorzy raportu. Ludwik Kotecki wskazał m.in. na obniżkę tempa rozwoju naszego kraju w stosunku do końca 2015 r. O ile Polska wypadała bardzo dobrze, rozwijała się szybciej niż państwa naszego regionu, to w roku 2019 straciliśmy ten rozpęd, który mieliśmy. Rozwijaliśmy się tak samo jak wszyscy inni - powiedział ekonomista.

W ocenie dr. Andrzeja Bratkowskiego rząd po przyjęciu Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju przestał się nią interesować. Niektóre wskaźniki w ogóle nie są monitorowane, mimo że zostały zamieszczone w tej Strategii (...) To wszystko sugeruje, że ten dokument tak naprawdę nie był żadnym dokumentem strategicznym, że był to czysto propagandowy dokument i że żadnej strategii ten rząd po prostu nie miał. Chyba że za strategię uznamy to, czym się faktycznie rząd zajmował w tym czasie, czyli przede wszystkim przejmowaniem kontroli nad gospodarką, ograniczaniem praw obywateli po to, żeby mieć jak największą władzę - dodał b. wiceszef NBP.

W dyskusji wzięli też udział: były wicepremier odpowiedzialny za gospodarkę w rządach SLD prof. Jerzy Hausner oraz b. minister finansów w gabinecie Kazimierza Marcinkiewicza prof. Paweł Wojciechowski.

Prof. Hausner za pozytywne uznał zmniejszenie poziomu ubóstwa wśród dzieci, do czego - jak przyznał - przyczynił się program 500 plus (zastrzegł zarazem, że nie wpłynął na zwiększenie dzietności). Korzystna - jego zdaniem - jest także zmiana, która polega na tym, że po raz pierwszy wzrost gospodarczy w Polsce oparty został o konsumpcję.

To, że nasz wzrost w dużo większym stopniu był ciągnięty przez konsumpcję krajową, przez popyt, uważam za rzecz korzystną, bo to odzwierciedlało m.in. to, że udało się bardzo wyraźnie obniżyć i utrzymać na niskim poziomie wskaźniki bezrobocia - powiedział b. wicepremier w rządach Leszka Millera i Marka Belki. Zwrócił jednak uwagę, że zjawiskom tym towarzyszył spadek udziału inwestycji w dochodzie narodowym.

Prof. Wojciechowski zwrócił m.in. uwagę na złą strukturę wydatków w ostatnich latach; za mało - w jego ocenie - było wydatków rozwojowych, zbyt dużo społecznych. Jednocześnie - jak podkreślał - wydatki społeczne powinny mieć sens ekonomiczny, a u nas nie miały. Wydawaliśmy bowiem - jak przekonywał - mniej niż średnia unijna na zdrowie, a więcej np. na obronę.

Inaczej - według niego - można było wydawać środki z programu 500 plus. Jak mówił, mogło to być nawet "1000 plus", gdyby zastosowano kryterium dochodowe. Poza tym - zwracał uwagę ekonomista - 500 Plus nie spełniło oczekiwanego celu demograficznego. "W tym zakresie lepszy okazał się +Covid plus+" - dodał żartobliwie.

Wojciechowski ocenił ponadto, że w najbliższym czasie należy się spodziewać wzrostu ubóstwa wśród kobiet z powodu obniżenia wieku emerytalnego.