Utarło się, że odbiorcą towaru kupowanego na fakturę jest przedsiębiorca, czyli profesjonalista, a temu nie przysługują uprawnienia konsumenta. W przypadku zakupów dokonywanych w sieci nie może on więc odstąpić od umowy w ciągu 14 dni i zwrócić towaru bez podawania przyczyn.

Nowe regulacje wprowadzą zamieszanie

Zmieni się to z początkiem nowego roku. Wchodzą wówczas w życie zmiany niektórych ustaw w celu ograniczenia obciążeń regulacyjnych (Dz.U. z 2019 r. poz. 1495). Miały one obowiązywać już od 1 czerwca 2020 r., ale termin przesunięto z powodu pandemii. Teraz sprzedawcy internetowi nie będą już jednak mieli wyjścia. Muszą nauczyć się rozróżniać, kiedy sprzedają towar przedsiębiorcy i zawierana umowa ma charakter zawodowy, a kiedy kupującego należy traktować jak konsumenta. Zmiany dotyczą jedynie indywidualnych przedsiębiorców, a więc towar kupowany na spółkę nie będzie mógł zostać zwrócony.
Choć zmiany te wprowadzono w ramach likwidowania barier dla biznesu, dla e-handlu oznaczają one spore komplikacje. Wprowadzenie w pełni automatycznego mechanizmu weryfikującego, które zakupy mają dla przedsiębiorcy zawodowy charakter, a które nie, wydaje się niemożliwe. Kod PKD nie musi być rozstrzygający – zauważa Michał Żmijewski, adwokat z kancelarii Lubasz i Wspólnicy.
Reklama
Reklama
Automatyczna weryfikacja, które zakupy mają dla przedsiębiorcy charakter zawodowy, a które nie, jest niemożliwa
W praktyce charakter umowy będzie zależał od konkretnej sytuacji. Kupno tej samej drukarki raz może mieć charakter zawodowy, a drugi raz już nie. Jeśli kupi ją przedsiębiorca prowadzący punkt ksero, nie będzie mu przysługiwać prawo zwrotu. Jeśli zrobi to jednak przedsiębiorca prowadzący firmę rachunkową, to jego już trzeba będzie potraktować tak jak konsumenta. Bo choć drukarka będzie używana w firmie, działalność tej firmy nie polega na druku. Od osoby prowadzącej tę działalność trudno również oczekiwać specjalistycznej wiedzy na temat urządzeń drukujących.

Kiedy zwrot jest możliwy, a kiedy nie

Prawo do odstąpienia od umowy zawartej przez internet da przedsiębiorcom art. 3855 kodeksu cywilnego. To właśnie w tym przepisie mowa o uprawnieniach konsumenta, „gdy z treści umowy wynika, że nie posiada ona dla niej charakteru zawodowego, wynikającego w szczególności z przedmiotu wykonywanej przez nią działalności gospodarczej, udostępnionego na podstawie przepisów o Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej”.
Sam przepis wskazuje więc CEIDG jako podpowiedź przy decydowaniu o tym, jakie zakupy mają zawodowy charakter.
Wpis z CEIDG jest najpewniejszą informacją, więc to na niej powinni bazować przedsiębiorcy z sektora e-commerce. Jak zrobić to w praktyce? Dobrym rozwiązaniem jest wprowadzenie do formularza zamówień narzędzia automatycznie uzupełniającego informację o kontrahencie na bazie numeru NIP. W ten sposób od razu dostaniemy informację, czy klient jest wpisany do CEIDG i jaki ma kod PKD. Można też wprowadzić do formularza odpowiednie pola do uzupełnienia przez samego klienta – radzi Krzysztof Witek, adwokat współpracujący z kancelarią Affre i Wspólnicy.
Z drugiej strony kod PKD wcale nie musi być rozstrzygający.
Ten sam kod jest przypisany dla fryzjerstwa i usług kosmetycznych. Dla fryzjera zakup nożyczek będzie umową o charakterze zawodowym, dla kosmetyczki już niekoniecznie – zauważa Michał Żmijewski.
Dlatego sądzę, że część e-sklepów dla własnej wygody będzie się opierać na oświadczeniach własnych kupujących. Zaznaczenie przez nich odpowiedniego checkboxu nie będzie jednak rozstrzygające dla żadnej ze stron. W razie sporu część spraw będzie zapewne kończyć się w sądzie – dodaje.
Jak to będzie wyglądać? Robiąc zakupy w e-sklepie, przedsiębiorca będzie mógł zaznaczyć rubrykę, w której potwierdzi, że umowa nie ma zawodowego charakteru. Tyle że, nawet jeśli tego nie zrobi, a po jakimś czasie dojdzie do wniosku, że chce zwrócić towar, to nadal będzie mógł to zrobić, bo przepisy nie uzależniają skorzystania z tego uprawnienia od składania oświadczeń. I w drugą stronę – jeśli przedsiębiorca zaznaczy odpowiedni checkbox, a sprzedawca dojdzie do wniosku, że umowa ma charakter zawodowy, będzie mógł odmówić zwrotu zapłaty.
Jest jeszcze jedna opcja, na którą może zdecydować się część firm e-commerce – przyznanie uprawnień konsumenta wszystkim indywidualnym przedsiębiorcom. Część sprzedawców może dojść do wniosku, że im się to opłaca, by nie mnożyć problemów i ewentualnych sporów.

Uwaga na niedozwolone klauzule

Indywidualni przedsiębiorcy zyskają również prawo do korzystania z rękojmi za wady towaru, a więc chociażby żądania obniżenia ceny, odstąpienia od umowy, wymiany rzeczy wadliwej na wolną od wad albo naprawy. Przepisy będą ich też chronić przed klauzulami niedozwolonymi, a więc takimi, których treść nie jest uzgadniana indywidualnie, jest sprzeczna z dobrymi obyczajami i rażąco narusza interesy. Zostało już niewiele ponad miesiąc na analizę regulaminów i dostosowanie ich do nowych wymagań.
Osobiście doradzałabym stosowanie jednego, elastycznie sformułowanego wzorca umownego dla wszystkich trzech grup nabywców – konsumentów, przedsiębiorców i przedsiębiorców objętych uprawnieniami konsumenckimi. Dzięki temu na etapie zawierania umowy nie trzeba przesądzać, kto występuje w danej roli i jakie klauzule mają dla niego zastosowanie – proponuje Witold Chomiczewski, radca prawny z kancelarii Lubasz i Wspólnicy.
Jeśli umowa będzie zawierana z osobą prowadzącą indywidualną działalność i nie będzie mieć dla niej charakteru zawodowego, zakazane będą niektóre postanowienia standardowo stosowane w kontaktach z przedsiębiorcami.
Zwróciłbym uwagę na cztery rodzaje klauzul – wyłączające lub ograniczające odpowiedzialność, uprawniające do jednostronnej zmiany umowy bez podania ważnych przyczyn, wyłączające lub ograniczające potrącenia wierzytelności i przewidujące automatyczne przedłużenie umowy, jeżeli druga strona nie złoży oświadczenia przeciwnego w określonym, rażąco krótkim, terminie – podpowiada Witold Chomiczewski.
Dodaje, że wspomniane klauzule często spotyka się w obrocie B2B, a będą już niedozwolone w umowach z indywidualnymi przedsiębiorcami. – Przykładowo – jeśli umowa na usługi przewiduje automatyczne przedłużenie, dając tylko trzy dni na złożenie przeciwnego oświadczenia, to taka klauzula uznana zostanie za niedozwoloną. Za bezpieczny termin na rezygnację z przedłużenia uznałbym miesiąc – tłumaczy prawnik.