Sasin pytany w Polsat News o plan restrukturyzacji kopalń powiedział: rozumiem, że nikt nie chciałby uczestniczyć w takim procesie jak zamykanie kopalń, ja też bym nie chciał w tym uczestniczyć. To nie jest mój wybór, to nie jest moje widzimisię, to jest niestety twarda konieczność wobec tego, co dzieje się wokół Polski, wobec polityki klimatycznej, tego, że przechodzimy przyspieszony jednak proces transformacji energetycznej wymuszony na nas przez instytucje europejskie, nie możemy od tego abstrahować - podkreślił.

Reklama

Wicepremier zapowiedział, że we wtorek startuje zespół, który będzie o tym rozmawiał. Będzie rozmawiał o tym w gronie zarządów spółek górniczych, związków zawodowych górniczych działających w górnictwie i również rządu, Ministerstwa Aktywów Państwowych, którym kieruję, ale również przedstawicieli innych resortów - wskazał. Zaznaczył, że zespół będzie szukać najlepszych rozwiązań; takich, które znajdą przede wszystkim społeczną akceptację. Chciałbym się tym różnić i nasz rząd chciałby się różnić od tych rządów, które zamykały kopalnie, jak chociażby rząd pani Ewy Kopacz, rząd PO, że będziemy szukać takich rozwiązań, które byłyby akceptowane przez stronę społeczną, ale jednocześnie dawały szansę kontynuowania misji przez te kopalnie, które zapewniają nam bezpieczeństwo energetyczne i które są rentowne - wyjaśnił minister aktywów państwowych.

Odnosząc się do tego, że górnicze związki mogą się nie zgodzić na pewne ustalenia, odpowiedział: ja bym nie zakładał tego z góry. Zakładam racjonalność naszych partnerów społecznych polegającą na tym, że przez obronę części nierentownych kopalń nie można doprowadzić do bankructwa czy upadku całego górnictwa, bo to jest ta wielka odpowiedzialność. To jest odpowiedzialność rządu oczywiście, nas jako właściciela tych kopalń, ale to jest również odpowiedzialność przedstawicieli załogi, związków zawodowych. Nie wierzę w to, że wobec takiej alternatywy nie możemy oczekiwać od związków zawodowych odpowiedzialności i racjonalności działania - przekonywał Sasin. Na pytanie, czy dzisiaj można powiedzieć, kiedy skończy się energetyka węglowa w Polsce powiedział: ja zakładam, że to będzie okres pomiędzy 2050, a 2060 rokiem. Zakładam, że ten 2060 to jest ten okres najdalszy - dodał.

Reklama
Reklama

Do końca września br. zarządy Polskiej Grupy Górniczej i innych spółek węglowych, związkowcy i przedstawiciele rządu mają wspólnie wypracować program naprawczy dla największej górniczej firmy i całej branży. Wcześniejsza propozycja, przewidująca likwidację kopalń Ruda i Wujek, nie będzie wdrażana. Między innymi takie ustalenia zapadły podczas spotkania w ubiegłym tygodniu górniczych związków z zarządem PGG i przedstawicielami Ministerstwa Aktywów Państwowych - m.in. jego szefem Jackiem Sasinem. Wicepremier stanowczo zdementował informacje, jakoby rząd pracował nad projektem wygaszenia polskiego górnictwa węgla kamiennego do 2036 roku.

Podczas spotkania w Katowicach miał być przedstawiony program naprawczy dla PGG, w którym - jak informowano wcześniej nieoficjalnie - była m.in. propozycja likwidacji dwóch kopalń zatrudniających łącznie ponad 7,7 tys. osób i wydobywających rocznie ponad 5,1 mln ton węgla. Odchodzący z pracy górnicy mieliby skorzystać z wartych ok. 1,5 mld zł osłon - urlopów przedemerytalnych i jednorazowych odpraw pieniężnych. Mowa była również o zawieszeniu wypłat tzw. czternastej pensji i powiązaniu 30 proc. wynagrodzenia z wydajnością pracy.

Publikowane w ostatnich dniach w mediach nieoficjalne informacje o proponowanych rozwiązaniach wywołały oburzenie górniczych związkowców, którzy oceniali program jako całkowicie nieakceptowalny i zagrozili rozpoczęciem protestów. W efekcie nie doszło do prezentacji programu podczas wtorkowego spotkania - postanowiono, że wspólny zespół, który rozpocznie pracę za tydzień, opracuje nowy plan