Polska i sześć innych krajów Europy Wschodniej zablokowały podczas zakończonego w piątek szczytu UE w Brukseli zapis o dojściu do neutralności klimatycznej do roku 2050. Stało się świetnie. To dobrze, że polski rząd i polski premier bronią polskich interesów ekonomicznych, bronią interesów polskich firm i polskich pracowników. Pokazaliśmy, że jesteśmy przeciwni haraczowi, który de facto mógłby być narzucony na Polskę i nie tylko Polskę, bo także na kraje +nowej Unii+ - stwierdził Czarnecki w rozmowie z PAP. Zaznaczył, że Polska nie była osamotniona, bo przeciwnych temu zapisowi było nie parę krajów, jak niektórzy mówili, a sześć: dwa kraje z Grupy Wyszehradzkiej - Polska i Czechy, dwa bałtyckie - Litwa i Estonia, i dwa bałkańskie - Chorwacja i Rumunia.

Reklama

Startowaliśmy z dużo niższego pułapu. Przez 30 lat udało się Polsce masę zrobić, tylko że nie jest to uwzględniane przez naszych bliższych i dalszych sąsiadów z Europy Zachodniej. Mamy prawo oczekiwać bardzo konkretnych instrumentów kompensacyjnych, a na razie przedstawiają nam pewne +ramy obrazu+. Jest tam mowa o pewnej solidarności społecznej, ale ten obraz musi być dopiero +namalowany+ - zaznaczył.

Według Czarneckiego Polski nie stać na ponoszenie kosztów neutralności klimatycznej. Co prawda za tego rządu prześcignęliśmy Grecję, jeśli chodzi o PKB na głowę mieszkańca, a jesteśmy już bardzo blisko Portugalii, jednak jesteśmy jednym z siedmiu najbiedniejszych krajów Unii. Nie fair jest więc domaganie się od nas takiego finansowania tych celów, jakbyśmy byli bogatymi płatnikami netto do budżetu unijnego - ocenił.

Czarnecki zaznaczył, że Polska "jest za ekologią", ale przy zachowaniu zdrowego rozsądku. Nie chcemy wylewać dziecka z kąpielą. Tym dzieckiem jest polska gospodarka, która daje setkom tysięcy ludzi miejsca pracy, akurat w sektorze energetycznym. I nie uważamy, że należy to dziecko wylewać z powodów ideologicznych i swoistej arogancji starej Unii - dodał.

Reklama

Pytany, jak długo Polska będzie mogła się przed tym bronić oraz jakie ma szanse na finansowanie kompensacyjne, ocenił, że wygraliśmy bardzo ważną bitwę, ale trwa wojna o uczciwe i fair traktowanie polskiej gospodarki.

Będą różne podchody. Za rozwiązaniami, które są kosztem Polski i naszego regionu Europy, są zwłaszcza liberałowie - prezydent Francji (Emmanuel Macron) i premier Holandii (Mark Rutte). Zwrócę też uwagę na +przesunięcie się+ stanowiska Niemiec w tej sprawie, co ma wymiar wewnątrzpolityczny, niemiecki. Świetny wynik +Zielonych+ w wyborach do europarlamentu w RFN (zajęli drugie miejsce z 20,5-procentowym poparciem - PAP), spowodował, że nagle kanclerz Angela Merkel +przesunęła się+ w kierunku pozycji bardziej proekologicznych, walcząc z +Zielonymi+ o elektorat. Tym samym podpisuje się pod żądaniami +przykręcenia śruby ekologicznej+ wobec naszego regionu Europy - ocenił.

Reklama

Jego zdaniem będziemy musieli tworzyć koalicje zarówno na poziomie Rady Europejskiej, jak i w Parlamencie Europejskim. Kryterium nie będą podziały polityczne, tylko narodowe, bo można spodziewać się, że kraje naszego regionu Europy będą działać w dużym stopniu solidarnie. Nie oczekuję, że wszystkie, bo są wątpliwości na przykład, co do Bułgarii i Słowacji - stwierdził.

PAP zapytała także o polską Partię Zieloni, która przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi pozostaje w koalicji wokół Platformy Obywatelskiej, proponując m.in. zamykanie polskich kopalni oraz przekwalifikowywanie pracowników do instalowania paneli fotowoltaicznych.

Według Czarneckiego, takie argumenty i opinie Zielonych są "natury ideologicznej", jak dodał, swoistych ultrasów ekologicznych. Przekonywał, że nie można postępować wbrew interesom ludzi zatrudnionych w tym sektorze, bo ludzie lepiej wiedzą i czują, co dla nich jest dobre. Zwrócił uwagę, że władze RFN chętnie podnoszą kwestie proekologiczne, w tym OZE (odnawialnych źródeł energii), ale wcale się nie spieszą z zamykaniem kopalni.

Kopalnie w Niemczech przez 20 lat mają jeszcze funkcjonować i przemysł górniczy wcale się tam nie zwija. Więc na razie bierzmy przykład z pragmatycznych Niemców. Oni chcą grać na różnych fortepianach energetycznych, wcale nie zamykając wieka fortepianu kopalni - zauważył.