Na pokazie można było podziwiać iPody Shuffle w nowej wersji kolorystycznej, zmodernizowane Nano oraz Classic wyposażone w pamięć do 120 GB. Niekwestionowaną gwiazdą był jednak iPod Touch, którym sterujemy, dotykając wyświetlacza. Niestety, wszystkie mają jeden mankament - solidnie kosztują. Apple zastosował dość prostą strategię - przeliczył dolara do euro w stosunku 1:1. A że euro jest droższe niż dolar, to iPody też. O jedną trzecią.

Reklama

Efekt? W USA za 4-gigabajtowego iPoda Nano zapłacimy 149 dol. plus podatek od 6 do 8 proc. - czyli około 435 zł. W Europie to samo urządzenie kosztuje 149 euro, czyli aż 566 zł. Firma tłumaczy to m.in. koniecznością doliczenia podatku VAT, którego w USA nie ma.

Taka "sztuczka" dotyczy także elektronicznych urządzeń innych producentów. Na przykład za cyfrowy aparat Canon PowerShot A570 w Polsce musimy zapłacić około 750 zł. Ten sam model w USA można kupić już za 481 zł. "W USA w ogóle są niższe podatki, no i nie ma VAT-u, który bezpośrednio wpływa na cenę produktu" - przyznaje w DZIENNIKU dr Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha. "Stanom Zjednoczonym obca jest też rozdmuchana do granic biurokracja charakterystyczna np. dla Polski - mówi.

Nie bez wpływu pozostaje konsumpcyjny styl życia Amerykanów. "Oni wymieniają sprzęt elektroniczny średnio raz na dwa lata. Tam w ogóle nie funkcjonuje instytucja naprawiania. Jeśli coś sie zepsuje albo znudzi, jest wymieniane na nowszy model" - tłumaczy dr Małgorzata Durska, socjolog ekonomiczny z Instytutu Ameryk i Europy Uniwersytetu Warszawskiego. I dzięki tak nakręconemu popytowi spadają też ceny.

Reklama

23-letni Szymon Kosno z Warszawy, analityk w branży IT, nie ma wątpliwości: "Najnowszy i tani sprzęt warto kupować tylko za Oceanem. Najlepiej osobiście albo przez znajomych, bo każdy może przywieźć pewną ilość sprzętu na własny użytek, nie płacąc cła - radzi na łamach DZIENNIKA. Jest tylko jeden minus: bardzo ciężko jest złożyć reklamację czy ubiegać się o usunięcie usterki w sprzęcie kupionym poza Unią Europejską.

Można co prawda zamówić urządzenie w internecie bezpośrednio od amerykańskiego dostawcy, ale zawsze wiąże się to z koniecznością zapłacenia cła i VAT-u. Więc nic się na tym nie zyskuje. "Wszystkie przesyłki wysłane spoza UE trafiają do oddziału pocztowego izby celnej" - tłumaczy Aleksandra Pokora, rzeczniczka wrocławskiej izby celnej. "Celnicy informują adresata o przesyłce, a ten opłaca taryfę celną i podatek VAT za pośrednictwem poczty".