"Kto nie pamięta ambitnych planów polskich banków, producentów, czy biur podróży? Ukraina miała być ich pierwszym rynkiem ekspansji, bo przecież Polak rozumie wschodnich sąsiadów lepiej niż biznesmen z Europy Zachodniej. Wiele planów spaliło na panewce" - czytamy w "PB". Według gazety polskie inwestycje na Ukrainie są śladowe, ukraińskie w Polsce prawie nie istnieją, a poziom wymiany handlowej też pozostawia sporo do życzenia.

Reklama

"Spożywcze inwestycje u wschodniego sąsiada rzadko się udają. Np. Wawel, producent słodyczy, który ma 48,5 proc. w ukraińskiej spółce Lasoszczi, w raportach rocznych informuje, że +w związku z niestabilną sytuacją polityczną i ekonomiczną na Ukrainie istnieje ryzyko w działalności+ tej spółki i nie wyklucza dokonania odpisów" - pisze "Puls Biznesu".

Przypomina, że spółkę i plany rozwoju na Ukrainie miał też inny słodyczowy gigant - Colian. Wycofaliśmy się wiele lat temu i nie wróciliśmy. Z jednej strony to dzisiaj ciekawy kraj do inwestycji - jest dostęp do surowców i ludzi, a koszty pracy są znacznie niższe. Z drugiej strony przeszkadza brak wielu prawnych uregulowań, które mamy na rynku unijnym, i bezpieczeństwa. O powrocie więc na ranie nie myślimy - mówi gazecie Jan Kolański, szef Coliana.

Według "PB" zainteresowanie widać natomiast w drugą stronę. "W 2015 roku polskie biuro otworzył ukraiński potentat, Roshen, który w pięć lat chce zostać jednym z pięciu największych graczy w Polsce" - pisze dziennik. Dwa lata temu - jak dodaje gazeta - nad Wisłę wszedł inny ukraiński koncern - ABK. "Najbardziej widoczne rolno-spożywcze spółki ukraińskie w Polsce to producenci zbóż, mięsa i jaj, notowani na GPW" - czytamy w "Pulsie Biznesu".

Reklama

Gazeta zauważa ponadto, że większe sukcesy na Ukrainie odnoszą polskie sieci odzieżowe i obuwnicze. "Ukraina jest jednym z najważniejszych rynków pod względem przychodów dla LPP, właściciela marek: Reserved, Mohito, Sinsay i House. Na Ukrainie rozwijają się też Medicine i CCC" - czytamy. Według "Pulsu Biznesu" od podpisania umowy stowarzyszeniowej (między Ukrainą a UE - PAP), która weszła w życie 1 września 2017 r., kierunek legislacji na Ukrainie jest przewidywalny, a przepisy zbliżają się do europejskich standardów.