W gazecie czytamy, że "spółki grupy ZPR, kontrolowanej przez znanego biznesmena Zbigniewa Benbenka, zadeklarowały, że tylko w trzech rodzimych jaskiniach hazardu w ciągu sześciu lat osiągną prawie 200 mld zł przychodów!". Zdaniem "PB" to "absurd w czystej postaci", niemniej zapewni im koncesje na kasyna w przetargach organizowanych przez Ministerstwo Finansów. Resort tych deklaracji nie weryfikuje - dodano.

Reklama

Jak wskazano, osiągnięcie tych wszystkich przychodów oznaczałoby, że w ciągu sześciu lat do budżetu państwa tylko z tych trzech kasyn z tytułu podatku od gier wpłynie prawie 95 mld zł. Według dziennika będzie to "zapewne nie więcej niż 150 mln zł".

Zgodnie z prawem hazardowym, kiedy wniosków o koncesję na daną lokalizację jest więcej niż wynika z ustawowych limitów, MF musi ogłosić przetarg, który - jak podaje gazeta - resort rozstrzyga według kryteriów z rozporządzenia z 2010 r., zmienionego trzy lata później.

Reklama

Jak czytamy, jednym z decydujących kryteriów jest deklarowana podstawa opodatkowania, czyli przewidywane na okres koncesyjny - sześciu lat - przychody, od których operatorzy kasyn płacą 50 proc. specjalnego podatku od gier. Zgodnie z rozporządzeniem MF, trzy punkty dostaje oferta z najwyższą zadeklarowaną podstawą opodatkowania, dwa - druga w kolejności, a wszystkie kolejne otrzymują 1 punkt - pisze "PB".

W "PB" czytamy, że jeden z zapisów rozporządzenia MF sprawia, iż realnie weryfikowane są tylko deklaracje dotyczące trzech pierwszych lat obowiązywania koncesji. - W kolejnych trzech można wpisywać przychody z kosmosu bez żadnych konsekwencji - przekonuje dziennik. Konkurencyjna wobec ZPR spółka Casinos Poland zwraca też uwagę na preferowanie lokalizacji kasyn w hotelach mających jednocześnie status budynku nowego lub zabytkowego.

Na pytania dziennika dotyczące m.in. zmian kryteriów w rozporządzeniu, resort - jak cytuje "PB" - odpowiedział: "przedstawione propozycje i uwagi są analizowane, podobnie jak inne zgłoszenia".

Reklama

Z kolei cytowany przez gazetę prezes ZPR Tomasz Szakiel ocenił, że "trudno poważnie traktować zarzut, że jakiś podmiot czy grupa podmiotów, lepiej niż konkurencja dostosowuje oferty do wymogów rozporządzenia przetargowego". - Przepisy przetargowe są jasne, bez trudu można określić, jakie lokalizacje mają największe szanse na wygraną - skomentował.