Borykający się z problemami wrocławski windykator może rykoszetem uderzyć w cały rynek obligacji korporacyjnych w Polsce. GetBack finansował się głównie za pomocą emisji długu, który dzisiaj jest nieobsługiwany przez spółkę będącą w procesie restrukturyzacji. W sumie sprzedała obligacje za ponad 2 mld zł, z czego w ramach emisji publicznych za mniej niż 300 mln zł. Przeszło 9 tys. inwestorów ma dzisiaj papiery spółki i już wie, że nie odzyska całego zainwestowanego w nie kapitału.
Zdecydowana większość sprzedaży obligacji odbywała się w ramach emisji prywatnych. To specyficzna forma finansowania. Sprzedaż nie może być kierowana do więcej niż 149 wskazanych imiennie inwestorów. Nie wolno prowadzić ich publicznej promocji, ale nie trzeba też sporządzać prospektu emisyjnego zatwierdzanego przez Komisję Nadzoru Finansowego. GetBack prowadził takie oferty na masową skalę. Zgodnie z przepisami nadzór nie był o tym informowany. To zaś zrodziło pytania, czy nie należy takiej formy pozyskiwania kapitału w jakiś sposób ukrócić. Sceptycznie do zaostrzania przepisów podchodzi Ministerstwo Finansów.
Na razie nie planujemy konkretnych zmian, ale przyglądamy się sytuacji. Nie myślimy o regulacjach, które zaostrzałyby przepisy dotyczące pozyskiwania kapitału na cele inwestycyjne – mówi DGP minister finansów Teresa Czerwińska.
Reklama
Konstrukcja akcji czy obligacji jako wehikułu finansowego jest przejrzysta i takie instrumenty same z siebie nie inicjują takich problemów. Tu należałoby raczej, jak się wydaje, zastanawiać się nad procesami nadzoru. Nie wiem na tym etapie, czy i jakie powinny pojawić się propozycje korekt konkretnych przepisów, tym bardziej że dopiero ruszyło postępowanie prokuratorskie – podkreśla szefowa resortu finansów.
Reklama
Nadzór jednak uruchomił już zespoły analityczne i sprawdza m.in. pod kątem unijnych przepisów, czy możliwe jest dokręcenie śruby w przypadku emisji prywatnych. Tym bardziej że w Polsce jest kilkaset tysięcy firm, które mogą się finansować w ten sposób. Ten rynek jest też mocno rozwinięty w całej Europie.
Z informacji, jakie przekazała nam KNF, wynika, że rozważane jest, w jaki sposób wyeliminować wielokrotne oferty prywatne. Z naszych ustaleń wynika, że w tym przypadku mógłby liczyć na przychylność MF.
Obecnie prowadzona jest analiza, czy możliwe jest wprowadzenie ograniczenia przeprowadzania ofert prywatnych w taki sposób, aby w okresie jednego roku można było skierować ofertę prywatną do maksymalnie 149 osób, tj. analizowane rozwiązanie nie zakłada ograniczenia emitenta do przeprowadzenia wyłącznie jednej oferty w okresie jednego roku, lecz pozwala na skierowanie przez emitenta kilku ofert do mniejszej liczby osób, tak aby liczba ta nie przekroczyła limitu 149 osób w danym roku – czytamy w odpowiedzi na pytania DGP.
Potrzebę zmian związanych z długiem korporacyjnym widzi też branża brokerska. Temat był poruszany podczas ostatniego walnego Izby Domów Maklerskich. Jej szef Waldemar Markiewicz deklaruje, że do końca czerwca IDM przekaże nadzorowi wiele propozycji. To pokłosie sprawy GetBacku, która może naruszyć zaufanie do wielu rzetelnych emitentów. Branża brokerska skłania się więc m.in. w kierunku wprowadzenia lepszych standardów związanych z podawaniem przez spółki skali emisji i wynikającego z tego faktu zadłużenia. O ile w przypadku spółek notowanych na GPW byłoby to jeszcze możliwe, o tyle – biorąc pod uwagę setki tysięcy potencjalnych emitentów z sektora przedsiębiorstw – już niekoniecznie.
Zwraca na to uwagę również KNF, którego zdaniem obowiązki informacyjne w tym przypadku byłyby trudne do wyegzekwowania.