Prace nad pakietem zasad ważnych dla przedsiębiorców przed rokiem podczas Kongresu 590 zapowiedział Mateusz Morawiecki, wicepremier, minister rozwoju i finansów. Biznes bardzo wyczekiwał zmian, które mogą przynieść poprawę warunków funkcjonowania firm i poprawić ich relacje z administracją państwową, szczególnie na etapie rozwiązywania różnego rodzaju sporów.
– Dokument przenosi na poziom ustawy najważniejsze konstytucyjne zasady, które choć obowiązywały, nie spełniały swojej roli w zderzeniu z aparatem urzędniczym. Pojawia się szansa, że będą wreszcie respektowane, co umocni pozycję przedsiębiorców – zaznacza Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, podkreślając, że Konstytucja biznesu odświeży choćby wprowadzoną ustawą Wilczka zasadę „co nie jest prawem zabronione, jest dozwolone”. – Przez lata urzędy skarbowe sukcesywnie odwracały jej sens – podkreśla.
Poza tym w dokumencie zapisano tak ważną dla biznesu zasadę "domniemania uczciwości przedsiębiorcy" czy "przyjaznej interpretacji przepisów". Dzięki nim bowiem w razie pojawienia się wątpliwości organy administracji nie będą mogły rozstrzygać na niekorzyść przedsiębiorców. Zatem w sytuacji, gdy nie będzie można ustalić, czy przedsiębiorca działa zgodnie z prawem, trzeba będzie przyjąć, że tak właśnie jest.
Reklama
– Polskie prawo opiera się na wielu interpretacjach przygotowywanych przez organy kontroli skarbowej, ZUS oraz sądy okręgowe i Sąd Najwyższy. Często interpretacje te są ze sobą sprzeczne, a nawet wydawać by się mogło, rozstrzygające stanowisko Sądu Najwyższego nie zawsze jest jednoznacznie odbierane przez strony sporu. Jako przedsiębiorcy oczekujemy przede wszystkim prawa jasnego i czytelnego, niepozostawiającego miejsca na interpretacje urzędnicze. Chcemy w każdej chwili swojej działalności mieć pewność, że podejmowane przez nas kroki są zgodne z prawem – a nie musieć liczyć na przychylne spojrzenie kontrolujących nas potem urzędów. Wiele zapisów Konstytucji biznesu wychodzi naprzeciw tym oczekiwaniom – podkreśla Marek Kowalski, przewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich.
Reklama
Biznes pozytywnie ocenia też zapis, zgodnie z którym działalność o przychodach miesięcznych do 50 proc. minimalnego wynagrodzenia, czyli obecnie do 1 tys. zł, nie będzie musiała być rejestrowana, czyli tacy przedsiębiorcy nie będą musieli płacić comiesięcznych składek. O kogo chodzi? Np. o drobnych handlowców, osoby udzielające korepetycji lub specjalizujące się w drobnych naprawach. – Tym samym likwiduje się obowiązujące od lat szkodliwe absurdy. Polskie prawo było napisane pod kątem dużych przedsiębiorstw. A tych mamy zaledwie 4,7 tys. spośród milionów wszystkich istniejących. Można to nazwać dostrzeżeniem rzeczywistości – uważa Cezary Kaźmierczak.
Przedsiębiorcy mają jednak i obawy. – Dla nas ważniejsza od prawodawstwa jest praktyka urzędnicza. W ślad za zmianą zasad powinny więc pojawić się czynniki motywujące urzędników do innego sposobu rozwiązywania spraw i sporów z biznesem. Zatem choć dokument jest krokiem w dobrym kierunku, to pojawia się pytanie, na ile się sprawdzi po wejściu w życie, czyli przyniesie zmianę postępowania urzędników – zastanawia się Dariusz Blocher, prezes Budimeksu.
Nasi rozmówcy żałują, że z dokumentu zniknęła Komisja Wspólna Rządu i Przedsiębiorców. Kompetencje rzecznika małych i średnich przedsiębiorców zostały w związku z tym znacząco ograniczone. W pierwszej wersji projektu miał prawo do wstrzymywania kontroli i żądania wyjaśnień, z jakiego powodu są one przeprowadzane. Obecnie może żądać tylko wyjaśnień. Zdaniem przedsiębiorców zadziałała Polska resortowa, która sprawiła, że rzecznik został, ale bez ważnych kompetencji. – Jako przedsiębiorcy mieliśmy większe oczekiwania związane ze sposobem przeprowadzania kontroli, a także możliwością jej zawieszania właśnie przez Rzecznika przedsiębiorców. Obawiamy się o właściwe działanie zasady rozstrzygania wątpliwości prawnych na korzyść przedsiębiorcy, jednym słowem mamy poważne wątpliwości, czy i tak już w przypadku ograniczonych zapisów na poziomie parlamentarnym projekt nie straci swoich zębów – mówi Marek Kowalski.
W dokumencie nie znalazły się zapisy dotyczące odpowiedzialności urzędniczej w przypadku podjęcia przez nich błędnych decyzji. – Jest wiele takich przypadków, które zmusiły firmy do zlikwidowania działalności. One nie istnieją, a urzędnicy nadal pracują. Wnioskowaliśmy w związku z tym o zwiększenie ich odpowiedzialności, właśnie w takich sytuacjach – dodaje Arkadiusz Pączka z organizacji Pracodawcy RP.
Zdaniem przedsiębiorców w Konstytucji biznesu zabrakło ważnego zapisu. Chodzi o taki, który po roku funkcjonowania dokumentu nakazywałby jego przegląd i ewentualną poprawę. W programie „Rodzina 500 plus” taki przepis się znalazł i pozwolił na przeprowadzenie bardzo ważnych korekt.