Jesteśmy optymistyczni jeśli chodzi o wzrost PKB w tym roku. Nasze dotychczasowe prognozy mówiły o wzroście ok. 3 proc., ale już widzimy, że będzie on dużo mocniejszy. Najistotniejszym elementem jest oczywiście ponad 120 mld zł środków unijnych, które będą stopniowo spływać jako konkretne projekty. Produkcja budowlana czy sprzedaż sugerują, że początek roku przyniesie wzrost mocniejszy od naszych pierwotnych prognoz i za I kw. może to być ponad 3 proc.” – powiedział w rozmowie z PAP Rafał Benecki. W ocenie głównego ekonomisty ING, najpierw odbiją inwestycje publiczne, a dopiero potem prywatne.

Reklama

Początkowo to głównie efekty bazowe wywindują wzrost PKB w I kw. 2017 r., natomiast odczuwalny impuls inwestycyjny pojawi się w połowie roku. Najpierw po stronie inwestycji publicznych, a potem, z jakimś opóźnieniem, również dołączą inwestycje prywatne. W tym drugim przypadku jest jeszcze element ryzyka podatkowego. Rygorystyczna polityka urzędów skarbowych powoduje, że firmy są ostrożne w planowaniu, ale masa unijnych projektów spowoduje odbicie również tutaj - powiedział. Benecki uważa, że grudniowy spadek ściągalności VAT-u był jednorazowym zdarzeniem.

W grudniu mieliśmy załamanie ściągalności VAT-u i innych podatków, a w styczniu znowu bardzo dobre wyniki - widać, że było to działanie obliczone na przesunięcie 5-6 mld zł deficytu z tego roku na 2016, w którym wynik i tak był dobry. Są pewne wątpliwości metodologiczne, jak zostanie to ujęte memoriałowo w ESA2010. Niemniej jednak solidna dynamika dochodów jest kontynuowana, grudzień był anomalią księgową i w tym roku nie będzie problemu z utrzymaniem deficytu poniżej 3 proc. - powiedział.

Jego zdaniem deficyt jest pod kontrolą Ministerstwa Finansów. Problemy mogą się pojawiać w 2018 roku, ale trzeba pamiętać, że ten termin, w którym mają się pojawić problemy z deficytem cały czas przesuwa się do przodu. Pierwotnie miał to być 2017 rok, teraz 2018 rok, jednak MF panuje nad sytuacją. Nie jest ona oczywiście całkiem komfortowa, bo deficyt jest blisko 3 proc. prawie przy szczycie cyklu koniunkturalnego, ale jest pod kontrolą - powiedział.

Reklama

Główny ekonomista uważa, że zanikło ryzyko obniżki oceny wiarygodności kredytowej Polski przez agencje ratingowe. Ryzyko obniżki ratingów jest niskie i tu jest istotna poprawa wobec ubiegłego roku. Po pierwsze, rozwodniona została ustawa frankowa, a po drugie, kwestia pogorszenia sytuacji instytucjonalnej jest słabo odzwierciedlona w odpowiednich miarach, a agencje ratingowe uważają, że nie odbiega ono znacznie od tego, co dzieje się w krajach o podobnej ocenie. Po trzecie, jest utrzymywana poprawa dochodów budżetowych, co sprawia, że zagrożenie od strony fiskalnej maleje - powiedział Benecki.

Polska była kandydatem do podwyżki ratingu przez parę lat, po wyborach stała się kandydatem do obniżek, a teraz przez długi czas nie powinniśmy widzieć żadnych zmian - dodał. Realizuje się nasz scenariusz, zakładający szybsze niż zakłada konsensus odbicie inflacji. Spodziewamy się, że inflacja wzrośnie do poziomu 2,2-2,3 proc. w II kw. br., potem przejściowo spadnie na koniec roku do poziomu nawet poniżej 1,5 proc. W 2018 roku spodziewamy się zaś średniorocznego wzrostu cen na poziomie 2,3 proc.” – powiedział Benecki.

Jego zdaniem inflacja bazowa będzie w 2017 r. rosła stopniowo do okolic 1 proc.Inflacja bazowa powinna przyspieszyć do nieco ponad 1 proc. na koniec 2017 roku. Widzimy tu efekty wzrostu pensji minimalnej, które wpłyną na nią przez pewne ceny usług. Jest również miejsce na szersze odbicie płac, bo 2017 będzie pierwszym rokiem, w którym liczba osób wchodzących na rynek pracy będzie mniejsza od liczby osób z niego wychodzących ze względu na niższy wiek emerytalny i wypychające działania zwiększonych świadczeń socjalnych - powiedział.

Reklama

Benecki jest jednak zdania, że inflacja nie jest głównym czynnikiem, który Rada Polityki Pieniężnej bierze pod uwagę w swoich rozważaniach dotyczących poziomu stóp procentowych. Uważamy, że ze względu na niskie ryzyko inflacyjne lokalnie oraz globalnie Rada koncentruje się na wspieraniu wzrostu gospodarczego i tym determinuje poziom stóp procentowych - powiedział.

Zanim Rada zacznie podnosić stopy, to prawdopodobnie będzie chciała zobaczyć dwie rzeczy. Po pierwsze, że odbicie następuje nie tylko w inwestycjach publicznych, ale także prywatnych, a po drugie, że projekcje inflacji wskazują, że w 2018 i 2019 roku wzrost cen będzie wracać do celu NBP, a nie zatrzyma się np. w okolicach 2 proc. - dodał.

Uważa on, że podwyżki nastąpią dopiero w 2018 roku. Retoryka może się zaostrzyć w drugiej połowie roku, kiedy pojawi się porządniejszy wzrost gospodarczy, ale same podwyżki nastąpią dopiero w 2018 roku. Czynnikiem, który mógłby skłonić Radę do szybszej reakcji jest szybszy wzrost płac i szybszy wzrost inflacji bazowej - powiedział.

Podejście RPP trochę przypomina sposób działania węgierskiego banku centralnego, który jeszcze bardziej wyraziście manifestuje swoje łagodne nastawienie. Na Węgrzech płace rosną szybko, inflacja odbije do okolic 3 proc. w tym roku, ale przedstawiciele banku uważają, że jest to efekt bazowy, przejściowy i w związku z tym nie tylko nie podnoszą stóp, a dodatkowo komunikują, że poprzez pompowanie płynności chcą zepchnąć BUBORy - powiedział. U nas wygląda to bardziej konwencjonalnie, ale dosyć podobnie - dodał.

Kłopot z planem Morawieckiego jest taki, że masa rzeczy, która się dzieje poza planem nie pomaga mu - np. obniżenie wieku emerytalnego, polityka zagraniczna. Amerykańscy inwestorzy zainteresowani Polską znacznie częściej pytają o sprawę emigrantów albo właśnie obniżkę wieku emerytalnego niż strategię rozwojową. Na przykładzie tych rzeczy widać niespójność, która nie służy planowi - powiedział Benecki.

Plan ma pewne pozytywne elementy, ale giną one w gąszczu innych kroków, które idą w zupełnie innym kierunku. Mamy z jednej strony Konstytucję dla Biznesu, a z drugiej strony jest tak agresywna polityka podatkowa urzędów, które muszą dostarczyć dochody, żeby spiąć budżet w związku z nowymi obciążeniami, że trochę się to rozmija. Stąd też jest kłopot z wnioskami, jaki będzie efekt finalny - dodał.