Pod względem ludności jesteśmy na szóstym miejscu w UE; pod względem eksportu do Chin zajmujemy dopiero 12. pozycję. Tuż za nami są Czechy. Jednak pod względem ludności kraj ten jest na 11. pozycji w UE. Dalej jest Irlandia (20. pozycja pod względem ludności), Węgry (13. pozycja) i Słowacja (19. pozycja).

Reklama
Lekarstwem na wzmocnienie relacji polsko-chińskich miał być uruchomiony w 2012 r. program Go China. Zainicjowały go aż cztery ministerstwa, a cel, jaki im przyświecał, był bardzo ambitny. Program miał zwiększyć wymianę handlową z drugą na świecie potęgą gospodarczą, przyciągnąć chińskie inwestycje i rozszerzyć współpracę między firmami. Według Ryszarda Turzańskiego, prezesa Silesia Chamber of Commerce Ltd - instytucji, która m.in. pomaga polskim formom nawiązać kontakty handlowe w Azji - dotychczas wydane pieniądze nie przyniosły oczekiwanych rezultatów.
W poprzednich latach na program Go China Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych (PAIiIZ) przeznaczała rocznie 500–600 tys. zł. – To nie są małe kwoty, można za te pieniądze bardzo wiele zdziałać – uważa Sławomir Majman, były szef PAIiIZ, obecnie dyrektor ds. promocji inwestycji międzynarodowych Dentons.
Agencja precyzuje w e-mailu do nas, że na całe Go China od 2012 r. wydano 5 427 833 zł. W tym czasie zorganizowano 23 sesje B2B, w których uczestniczyło ponad 2 tys. polskich i chińskich przedsiębiorców, 33 konferencje, fora, seminaria i szkolenia, w których uczestniczyło ponad 6 tys. osób, 13 misji gospodarczych, w których wzięli udział przedstawiciele 247 polskich firm, dwie misje inwestycyjne do Chin i jedną na Tajwan. W mediach chińskich ukazało się ponad tysiąc artykułów prasowych na temat Polski, a portal Gochina.gov.pl notuje ponad 1 mln odsłon rocznie.
Głównym problemem jest małe zainteresowanie przedsiębiorców tamtym rynkiem. Wciąż boimy się kierunku azjatyckiego - twierdzi Majman. W jego ocenie nasze firmy muszą sobie uświadomić, że rynek chiński jest osiągalny nie tylko dla takich gigantów jak KGHM. Dziś wartość polskiego eksportu do Chin opiera się na miedzi. Więc jego wielkość jest uzależniona od cen surowca na świecie - podkreśla Majman. I dodaje, że od jakiegoś czasu polski biznes kładzie nacisk na zwiększenie eksportu żywności do Chin. Takie działania mogą przełożyć się na większą obecność polskich przedsiębiorców w Azji.
Reklama
Nie ma jednak handlu z Chinami bez wsparcia politycznego. Za nami dwie ważne wizyty. W 2015 r. do Pekinu poleciał prezydent Andrzej Duda. W czerwcu zeszłego roku do Warszawy z rewizytą przybył prezydent Chin Xi Jinping. Rząd PiS chce jeszcze mocniej zacieśnić więzy z Chińczykami. Za kilka miesięcy do Pekinu wybiera się premier Beata Szydło. Główne tematy rozmów będą dotyczyły współpracy gospodarczej.