Podział statystyczny województwa mazowieckiego, polegający na wyodrębnieniu z niego Warszawy i dziewięciu okolicznych powiatów, wejdzie w życie w 2018 r. Z naszych informacji wynika, że urząd marszałkowski analizuje, jak dobrać się do pieniędzy z Programu Operacyjnego Polska Wschodnia, który był przewidziany tylko dla pięciu województw: lubelskiego, podlaskiego, podkarpackiego, świętokrzyskiego i warmińsko-mazurskiego. Wschodnie regiony Mazowsza mają wskaźniki takie same jak tereny np. Podlasia. Tak samo potrzebują wsparcia – argumentuje Marta Milewska, rzeczniczka marszałka woj. mazowieckiego.
W sumie na lata 2014–2020 program dysponuje budżetem 2 mld euro. I wiele wskazuje na to, że po 2020 r. - w tej czy innej formie - będzie kontynuowany. Z pieniędzy mogą korzystać przedsiębiorcy (dotychczas jest ich 300), współfinansowana jest z nich budowa dróg, sieci kolejowych i rozwój transportu miejskiego. Czyli wszystko to, co przydałoby się także Mazowszu "pozbawionemu" Warszawy oraz firmom spoza bogatej stolicy.
Problem w tym, że formalnie z pieniędzy tych korzystać może jedynie pięć wspomnianych regionów, które dodatkowo mają też zapewnione wsparcie w ramach regionalnych programów operacyjnych (po jednym na każde województwo). Przykładowo samorządy i firmy z Lubelszczyzny mają do dyspozycji 2,23 mld euro z programu wojewódzkiego plus jeszcze mogą starać się uszczknąć jak najwięcej z 2 mld zł pochodzących z programu Polska Wschodnia. Mazowieccy samorządowcy też chętnie sięgnęliby do tego koszyka.
Argumentują, że po "odłączeniu' stolicy przestanie ona sztucznie pompować statystyki gospodarcze regionu (co groziło zmniejszeniem unijnego wsparcia dla całego województwa po 2020 r.) i niejako przejmować większość unijnych dotacji. Bo podczas gdy Warszawa od momentu akcesji Polski do UE w 2004 r. zrealizowała już ok. 6,9 tys. projektów wartych 42 mld zł (z czego dofinansowanie unijne to 23 mld zł), to np. znacznie biedniejszy Radom dostał z Brukseli tylko ok. 1,2 mld zł, a zmagający się z wysokim bezrobociem powiat szydłowiecki – 157 mln zł.
Reklama
Co o dążeniach mazowieckich samorządowców sądzą ich koledzy z regionów korzystających już dziś z PO Polska Wschodnia? Raczej nie są zachwyceni. Cztery województwa nie chciały z nami na ten temat rozmawiać. Jedynie przedstawiciele woj. podkarpackiego sygnalizują, że być może warto byłoby dokooptować do programu np. słabo rozwiniętą, wschodnią część Mazowsza. Zaznaczają jednak, że ostateczna decyzja i tak należy do rządu.
Reklama
Zapytaliśmy resort rozwoju, jakie są na to szanse. Stwierdził, że na razie jest za wcześnie na jakiekolwiek deklaracje, jednak już teraz nie pozostawia zbyt dużych nadziei. W kolejnej perspektywie finansowej region mazowiecki regionalny [tak w unijnej nomenklaturze nazywane będzie Mazowsze bez Warszawy - red.] pozostanie w kategorii regionów słabiej rozwiniętych, jednak z dużym prawdopodobieństwem będzie nadal znajdował się na poziomie rozwoju wyższym niż województwa Polski Wschodniej - twierdzi Stanisław Krakowski z departamentu komunikacji MR. Jak dodaje, region wciąż notować będzie wyższe wskaźniki (np. PKB) - i to nie tylko niż te w województwach Polski Wschodniej, ale również w porównaniu do opolskiego, kujawsko-pomorskiego, lubuskiego i zachodniopomorskiego. Najbardziej zbliżone do regionu mazowieckiego regionalnego pod względem wskaźników PKB na mieszkańca jest województwo małopolskie - wskazuje Stanisław Krakowski.
Nie oznacza to jednak, że szanse dla Mazowsza na wsparcie ekstra są pogrzebane. Wręcz przeciwnie. Jak nieoficjalnie ustaliliśmy, resort Mateusza Morawieckiego po prostu ma alternatywną propozycję, na której region mógłby skorzystać. Pojawił się pomysł, by po 2020 r. stworzyć zupełnie nowy program operacyjny - twierdzi nasze źródło z resortu. W uproszczeniu chodzi o to, by zamiast (lub równolegle do) programu PO PW stworzyć program, który nie będzie przeznaczony dla konkretnych regionów, lecz dla tych województw, które spełnią określone wskaźniki rozwojowe. Kto wypełni kryteria, załapie się na dofinansowanie - wyjaśnia nasz rozmówca.
Oznacza to większą konkurencję pomiędzy samorządami i firmami beneficjentami pieniędzy unijnych. Zwłaszcza gdy na nowy program załapie się nie pięć, lecz np. osiem województw. Niemniej jeśli koncepcja ta zyska polityczną aprobatę, zostanie wpisana do Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju (tzw. plan Morawieckiego) – jednego z najważniejszych dokumentów strategicznych obecnego rządu.