Nowy rok zacznie się od kolejnej zmiany na stanowisku prezesa spółki kontrolowanej przez Skarb Państwa. Na 4 stycznia zaplanowane jest nadzwyczajne walne zgromadzenie GPW, które odwołać ma ze stanowiska prezes Małgorzatę Zaleską. Na jej miejsce trafi najprawdopodobniej Jakub Papierski, dotychczas wiceprezes PKO BP. Tym samym GPW dołączy do grona firm, które na przestrzeni 12 miesięcy będą miały już trzeciego prezesa zarządu. Znajduje się w nim także miedziowy koncern KGHM, energetyczny Tauron, chemiczne Azoty i petrochemiczny Lotos. Nigdy wcześniej personalna karuzela w spółkach Skarbu Państwa nie kręciła się tak szybko.
Jeśli w prywatnej firmie dochodzi do wymiany zarządu, wynika to często ze zmian w składzie akcjonariuszy i przejęcia władzy przez nowego właściciela. Jeśli takie zmiany zachodzą w spółkach Skarbu Państwa, a po drodze nie było wyborów, to prawdopodobnie ścierają się różne frakcje w ramach rządzącej partii. Ktoś zyskuje na znaczeniu, ktoś je traci - ocenia Wiesław Rozłucki, prezes GPW w latach 1991–2006.
Zaleska kojarzona jest ze środowiskiem ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i senatora Grzegorza Biereckiego, współtwórcy systemu SKOK. Po zeszłorocznych wyborach pod kontrolą tego środowiska znalazła się między innymi TVP, a także PZU.
Po drugiej stronie sporu o stanowisko prezesa GPW stoi wicepremier Mateusz Morawiecki, którego akcje idą w ostatnich miesiącach w górę. Morawiecki cieszy się bezpośrednim poparciem Jarosława Kaczyńskiego i jak twierdzi osoba zbliżona do obozu władzy, ma podobną swobodę działania jak Leszek Balcerowicz za czasów rządu Tadeusza Mazowieckiego. I z tej swobody korzysta – szefuje nie tylko połączonym resortom rozwoju i finansów, ale pod nadzór jego ministerstwa trafia coraz więcej spółek Skarbu Państwa.
Reklama
Do PKO BP, Banku Gospodarstwa Krajowego czy Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR) dołączyć mają Azoty, PZU i GPW, chociaż jeszcze niedawno wydawało się, że ta pierwsza firma, po planowanej na pierwszy kwartał 2017 r. likwidacji Ministerstwa Skarbu Państwa, znajdzie się pod nadzorem Ministerstwa Energii. Kierujący resortem Krzysztof Tchórzewski liczył, że będzie miał także wpływ na obsadę stanowisk w KGHM, ale w październiku szefem tej firmy został niespodziewanie dotychczasowy wiceminister rozwoju Radosław Domagalski. Wygląda na to, że także ta spółka znajdzie się w kręgu wpływów Mateusza Morawieckiego.
Reklama
Spór między środowiskiem Morawieckiego i Ziobry jest pozorny. Morawiecki należy do PiS, ale jest postrzegany w partii jako ciało obce, nie ma swojej frakcji. Ma poparcie prezesa Kaczyńskiego, jednak ono nie jest bezwarunkowe. To Ziobro jest politycznym sojusznikiem Morawieckiego - uważa jeden z naszych rozmówców.
O tym, że poparcie Kaczyńskiego nie jest bezwarunkowe, przekonał się między innymi Adam Hoffman, były rzecznik PiS, który do niedawna uważany był za osobę mającą największy wpływ na obsadę stanowisk w państwowych spółkach. Po wrześniowej dymisji ministra skarbu państwa Dawida Jackiewicza, uważanego za najbliższego współpracownika Hoffmana, w państwowych firmach rozpoczęły się kontrole ABW. Jednym z ich powodów mają być nadużycia związane m.in. ze zbyt wysokimi wydatkami na cele marketingowe czy obsługę prawną. Trwająca właśnie fala zmian wśród menedżerów jest efektem usuwania z państwowych firm ludzi kojarzonych z duetem Hoffman – Jackiewicz. Zgodnie z tą regułą stanowiska stracili m.in. Robert Pietryszyn, szef Lotosu, czy Remigiusz Nowakowski, kierujący Tauronem.
To samo może spotkać ludzi kojarzonych dziś z Morawieckim i Ziobrą. Ich przeciwnikami w walce o kontrolę nad państwowymi firmami są ludzie wywodzący się jeszcze z Porozumienia Centrum, którzy uważają, że obydwaj panowie dostali za dużo władzy - uważa jeden z rozmówców.
To napięcie między dwiema frakcjami przejawia się między innymi w regularnie powtarzanych pogłoskach, że posadę może stracić Michał Krupiński, prezes PZU, albo szefujący PKO BP Zbigniew Jagiełło. Stąd też napięcie na linii Tchórzewski - Morawiecki. Minister energii kojarzony jest z ludźmi PC, dlatego bardzo mało prawdopodobne jest, żeby – o czym też często się spekuluje - Morawiecki był w stanie obsadzić swoimi ludźmi spółki energetyczne.
Nasi rozmówcy podkreślają, że to raczej wicepremier będzie musiał się bronić i tym samym chronić kojarzonych z nim ludzi przed wyrzuceniem z państwowych firm. Przy okazji łączenia ministerstwa rozwoju i finansów prezes Kaczyński zaznaczył, że za rok rozliczy Mateusza Morawieckiego z efektów jego działań. Jeśli na przykład, tak jak zapowiada wicepremier, w nowym roku gospodarka nie odbije, może znaleźć się w defensywie. Wtedy posady stracą nie tylko Krupiński z Jagiełłą, lecz także na przykład kierujący PFR Paweł Borys.
Przy szalonym tempie personalnej karuzeli część zmian postrzegana jest jako korzystna dla firm, których dotyczy. Trudno na rynku znaleźć na przykład obrońców prezes Zaleskiej. Jako korzystną dla spółki zmianę analitycy postrzegają także zastąpienie Mariusza Bobera na stanowisku prezesa Azotów przez Wojciecha Wardackiego. To, że prezes jest z nadania politycznego, nie oznacza wcale, że jest słaby merytorycznie. Choć co do zasady częste zmiany na stanowisku szefa firmy nie sprzyjają jej rozwojowi – zwraca uwagę Rozłucki.