Wśród opinii do projektu ustawy, na mocy której banki miałyby zwracać osobom spłacającym kredyty hipoteczne zawyżone spready, nie ma jeszcze pisma z Komisji Nadzoru Finansowego. Powód? Jak wynika z informacji DGP, nadzór czeka na podsumowanie wyników ankiety rozesłanej do instytucji finansowych. Termin na odesłanie przez banki odpowiedzi już minął, teraz wyjaśniane są niejasności w przekazanych wyliczeniach. Podsumowanie wszystkich odpowiedzi najpierw trafi na obrady KNF (do 11 października, kiedy kończy się kadencja obecnego szefa Andrzeja Jakubiaka, zostały jeszcze dwa posiedzenia, z czego jedno w ostatnim dniu jego urzędowania), a dopiero później może zostać upublicznione. Podobnie było w przypadku wcześniejszych ankiet – rozpisanych przez nadzór w związku z pierwszym prezydenckim projektem: przewalutowania kredytów według tzw. kursu sprawiedliwego.
W najnowszym badaniu banki muszą przedstawić wyliczenia dotyczące liczby i wartości kredytów walutowych – zarówno indeksowanych, jak i denominowanych w walutach obcych (projekt ustawy daje większe korzyści posiadaczom kredytów indeksowanych niż denominowanych). W statystyce dla nadzoru bankowcy muszą podać także dane dotyczące tych kredytów, które zostały już spłacone, są w windykacji albo bank spisał je na straty. Projekt przewiduje, że „nadmiarowe” spready trzeba zwrócić nie tylko tym, które spłacają kredyty, ale także tym, których umowy już się skończyły. Osobno banki mają podać wyliczenia dotyczące zwrotu spreadu pobranego przy udzieleniu kredytu, a osobno przy spłacie, prowizjach lub opłatach. Dodatkowo bankowcy mają wyliczyć koszt przewidzianych w prezydenckim projekcie odsetek. Te kwoty mają odnieść do przewidywanego na ten rok wyniku finansowego i wysokości kapitałów w końcu br. Łączne koszty całej operacji mają uwzględniać osobno pomniejszenie klientom wartości ich zadłużenia (to podstawowy sposób zwrotu spreadów), wypłaty gotówki, ale też pozostałe wydatki (np. związane z przygotowaniami do całej operacji).
Choć sens przeprowadzania poprzednich ankiet przez KNF wśród banków był kwestionowany np. przez niektórych polityków Prawa i Sprawiedliwości, to dane zebrane z banków pozwolą na najbardziej precyzyjne oszacowanie skutków ustawy proponowanej przez Andrzeja Dudę. Dotychczasowe wyliczenia są mocno zróżnicowane. Autorzy projektu podali w jego uzasadnieniu, że koszty dla sektora bankowego wyniosą 3,6–4 mld zł. Ta kwota odpowiada wartości dochodów sektora bankowego z wymiany walut w związku z kredytami hipotecznymi, jaka została podana w opracowaniu ankiety KNF dotyczącej przewalutowania według „kursu sprawiedliwego”. Wynikało z niej, że od 2000 do 2010 r. dochody banków z tego tytułu wyniosły 3,4 mld zł. W 2011 r. powiększyły się o kolejne 734 mln zł (w sierpniu tego roku weszła w życie ustawa pozwalająca spłacać kredyty bezpośrednio w walucie obcej, to doprowadziło do zmniejszenia dochodów z tytułu spreadów).
Reklama
Według NBP wyliczenia autorów projektu są niedoszacowane. Bardzo wstępne szacunki NBP wskazują, że koszty te mogą być nawet ponad dwa razy wyższe. Koszty te wyniosłyby zatem ok. 2/3 zysku netto wypracowanego przez sektor bankowy w 2015 r. Należy przy tym podkreślić, że zyski banków w kolejnych latach będą najprawdopodobniej niższe niż w 2015 r. m.in. ze względu na dodatkowe obciążenia, w tym nałożenie podatku od niektórych instytucji finansowych – napisał w opinii do prezydenckiego projektu Piotr Wiesiołek, wiceprezes NBP.
Reklama
Według Krzysztofa Pietraszkiewicza, prezesa Związku Banków Polskich, wydatki mogą być jeszcze wyższe. Sektor bankowy szacuje, że ten koszt przekroczy kwotę 10 mld zł” – stwierdził szef ZBP w opinii do projektu. W jednym z wariantów wyliczeń branżowej organizacji sektora bankowego, uwzględniającym spread w wysokości 10 proc., byłoby to ponad 14 mld zł (ta kwota uwzględnia także odsetki, jakie banki miałyby zapłacić swoim klientom).