Resort finansów opublikował kolejną wersję projektu ustawy o Bankowym Funduszu Gwarancyjnym, systemie gwarantowania depozytów oraz przymusowej restrukturyzacji. Ustawa ma drastycznie wzmocnić znaczenie BFG, który będzie już nie tylko gwarantem depozytów, lecz także zajmie się przymusową restrukturyzacją banków. Zmian w stosunku do poprzedniej wersji projektu jest sporo, ale nadal pozostaje wiele wątpliwości.
W kwietniu DGP zwrócił uwagę na to, że gdyby opublikowany wówczas projekt został uchwalony, BFG stałby się jedynie narzędziem w rękach ministra finansów („Minister ważniejszy od sądu”, DGP 81/2015). Planowany art. 14 przewidywał, że wszystkie uchwały organów funduszu będą musiały być przekazane szefowi resortu. Ten zaś mógłby orzec o ich nieważności bez uzasadnienia swojej decyzji. Eksperci na naszych łamach zwracali uwagę, że w praktyce BFG mógłby się stać politycznym orężem ministra, który samodzielnie decydowałby, któremu bankowi pomóc.
Resort finansów teraz się z tej propozycji wycofał. Jak poinformował, „nadzór nad BFG będzie sprawowany tylko i wyłącznie przez Radę BFG, w związku z czym usunięto z projektu przepisy stanowiące o nadzorze ministra finansów nad BFG”.
Reklama
Reklama
Wyeliminowanie jednego problemu jednak nie wystarczy, aby ustawa została szybko uchwalona. Jak ustaliliśmy, osią sporu stanie się brzmienie art. 91 ust. 3 projektu. Zgodnie z nim prawomocny wyrok sądu administracyjnego stwierdzający wydanie przez fundusz decyzji z naruszeniem prawa nie wpływa na ważność czynności prawnych dokonanych na jej podstawie i nie stanowi przeszkody do prowadzenia przez fundusz działań na jej podstawie, w przypadku gdyby wstrzymanie tych działań stwarzało zagrożenie dla wartości przedsiębiorstwa podmiotu, ciągłości wykonywania zobowiązań, których ochrona jest celem postępowania przymusowej restrukturyzacji, stabilności finansowej lub nabytych w dobrej wierze praw osób trzecich. Mówiąc najprościej: BFG podejmie jakąś decyzję i rozpocznie swoją interwencję w banku, z którą ten nie będzie się zgadzał. Bank będzie mógł się odwołać do sądu. Ale niezależnie od tego fundusz będzie prowadził określone działania. I gdy nawet się okaże, że zdaniem sądu decyzja BFG była błędna, dokonane czynności pozostaną w mocy. Bankowi będzie przysługiwało co najwyżej odszkodowanie pieniężne do wysokości poniesionych strat.
– W praktyce to ograniczenie prawa do sądu, które przysługuje wszystkim – komentuje wiceminister sprawiedliwości Jerzy Kozdroń. Zastrzega, że nie przeanalizował jeszcze dokładnie całości nowej wersji projektu, ale już na pierwszy rzut oka widać, że art. 91 ust. 3 należy przeformułować. – Bieżąca wersja mogłaby być nawet niezgodna z konstytucją, a dokładniej z art. 45 ust. 1 – stwierdza minister Kozdroń.
Wątpliwości ma także Komisja Kodyfikacyjna Prawa Cywilnego (KKPC). Z jej opinii wynika, że proponowane przez projektodawcę rozwiązanie budzi zastrzeżenia, gdyż ogranicza prawa wierzycieli i właścicieli. „Możliwość zaś podejmowania przez BFG działań po stwierdzeniu przez sąd, że decyzja o wszczęciu postępowania wydana została z naruszeniem prawa, jest sprzeczna z zasadami państwa prawnego, co narusza postanowienia art. 2 konstytucji RP” – czytamy w opinii KKPC.
Resort finansów uważa jednak, że jego propozycja jest najlepsza, bo najbardziej odpowiada celowi ustawy. Jest nim możliwie najszybsza restrukturyzacja zagrożonych upadłością banków, ewentualnie likwidacja podmiotu z zachowaniem ciągłości jego funkcji krytycznych. Mówiąc wprost, chodzi o to, aby ograniczyć możliwość wystąpienia sytuacji, w której klienci nie najlepiej radzącego sobie banku wręcz rzucają się do wypłaty depozytów. To dobiłoby bank znajdujący się w opałach i mogłoby zaszkodzić innym podmiotom sektora (resort finansów nazywa to efektem zarażenia). Ministerstwo wskazuje przy tym, że proponowane rozwiązania są zgodne z unijną dyrektywą BRR i trudno stawiać zarzut naruszenia prawa.