Są kolejne pomysły co zrobić z jabłkami, które przez embargo nie trafią do Rosji. Ministerstwo rolnictwa proponuje, by owoce za pośrednictwem banków żywności trafiły do najuboższych. Za tę operację miałaby zapłacić Unia Europejska.

Reklama

Wiceminister rolnictwa Tadeusz Nalewajk zapowiada w rozmowie z IAR , że pojutrze na ten temat Marek Sawicki będzie rozmawiał w Brukseli. "Chcemy wystąpić o mechanizm wycofywania jabłek z rynku. Proponujemy przekazać je m.in. biednym. Jeśli każdy z najuboższych dostałby 10 kilogramów owoców to mielibyśmy zagospodarowane jedynie 40-50 tysięcy ton" - wylicza Tadeusz Nalewajk. Dodaje, że za to zapłaciłaby Komisja Europejska, a szczegóły będą uzgadniane w czwartek na spotkaniu w Brukseli. Tadeusz Nalewajk przypomina, że dotychczas polscy sadownicy wysyłali do Rosji ponad 700 tysięcy ton jabłek rocznie.

Wcześniej minister Sawicki zapewniał, że szuka kolejnych rynków zbytu. Informował, że polskimi jabłkami zainteresowana jest chociażby Algieria. Algieria wyraziła gotowość zakupu nie tylko jabłek ale także innych produktów łącznie z wołowiną, której mamy sporo.To o tyle ważne, że różnie może być z rynkiem rosyjskim - powiedział IAR. Przypomniał, że Rosja już raz embargo na nasze owoce nałożyła w latach 2006 -2007, dlatego jest przekonany, że wiecznie trwać ono nie będzie. Rosyjskie embargo weszło w życie w piątek. Dotyczy ono jabłek, śliwek, wiśni, czereśni oraz kapusty.