Dokładnie 960,3 tys. wejść do elektronicznych ksiąg wieczystych (EKW) zanotowało od 1 do 7 lipca Ministerstwo Sprawiedliwości. Od początku miesiąca księgi można nie tylko przeglądać, ale też składać przez internet wnioski o wydanie odpisu, wyciągu lub zaświadczenia z księgi. Mają one taką samą moc jak dokument wydawany przez sąd. Tylko w dniu uruchomienia systemu EKW zanotowano w nim ponad 235 tys. przypadków wglądu do ksiąg wieczystych oraz 472 opłaconych i zrealizowanych wniosków o wydanie dokumentów.
Tak duże zainteresowanie odbiło się na wydolności EKW. Na stronach resortu 2 lipca pojawił się komunikat, że w związku z dużą liczbą wejść występują utrudnienia z dostępem do tego systemu informatycznego.
Jak się okazuje, pojawiły się także problemy polegające na "niezgodnym z oczekiwaniami i z opisem działaniu oprogramowania systemowego" (nie jest to oprogramowanie wykonane specjalnie na potrzeby systemu EKW, ale kupione oprogramowanie licencjonowane).
Kłopoty wystąpiły w dniach 1–4 lipca w godzinach zwiększonego zainteresowania systemem EKW. Problemy z uzyskiwaniem odpisów, wyciągów i zaświadczeń za pośrednictwem systemu EKW zostały usunięte 2 lipca, a te związane z przeglądaniem ksiąg wieczystych przed południem 7 lipca - informuje Patrycja Loose, rzeczniczka Ministerstwa Sprawiedliwości.
Reklama
W ciągu pierwszego tygodnia poprzez system EKW złożono i zrealizowano 1868 wniosków o wydanie dokumentów.
Reklama
Tak duże zainteresowanie systemem nie dziwi osób związanych z rynkiem nieruchomości. Po pierwsze, rozszerzenie jego funkcjonalności poprzedziła szeroka akcja informacyjna. - Po drugie, to ułatwienie dla osób, które chcą kupić nieruchomość. Mogą np. sprawdzić, czy na działce, na której deweloper buduje interesujące ich mieszkania, są jakieś obciążenia, czy jest to własność lub użytkowanie wieczyste - wskazuje Marcin Jańczuk z ogólnopolskiej agencji nieruchomości Metrohouse.
Nowe funkcje EKW mogą oznaczać też duże zmiany dla dłużników, bo dają one komornikom znacznie więcej możliwości przeszukiwania ksiąg, m.in. przez imię i nazwisko oraz numer PESEL i REGON właścicieli.
Szerszy dostęp do ksiąg wieczystych może wpłynąć na zwiększenie liczby egzekucji komorniczych z nieruchomości. Obecnie mamy ograniczone możliwości. Na przykład starostwa przekazują nam informacje o nieruchomościach należących do dłużnika na terenie konkretnego powiatu. Teraz będziemy w stanie znaleźć nieruchomości w całej Polsce – wskazuje Monika Janus prowadząca kancelarię komorniczą w Wałbrzychu i rzecznik Izby Komorniczej we Wrocławiu.
Ale i bez tego liczba licytacji nieruchomości nieustająco rośnie. Z danych przekazanych DGP przez Krajową Radę Komorniczą wynika, że w 2012 r. na licytację trafiło w sumie 14 tys. nieruchomości, a w 2013 r. już o 75 proc. więcej, bo niemal 24,7 tys. W tym roku do maja ogłoszeń o licytacjach było 14,3 tys. (statystyka obejmuje też nieruchomości, na które nie było chętnych w czasie pierwszej licytacji).
Szczególnie szybko rośnie liczba licytacji nieruchomości mieszkalnych. W 2013 r. było ich 6,59 tys., aż o 81 proc. więcej niż rok wcześniej. Do maja takich licytacji było już ponad 4,8 tys.
KRK nie prowadzi statystyki źródeł wierzytelności związanych z licytowanymi mieszkaniami, ale praktyka wskazuje, że kredyty zaciągnięte na ich kupno nie są główną przyczyną. Według Moniki Janus to zwykle efekt zadłużenia z tytułu kredytów konsumpcyjnych zaciągniętych głównie w bankach. To jedna z większych grup występujących o egzekucje z nieruchomości mieszkaniowych. Chodzi zazwyczaj o nieduże pożyczki, do kilku tysięcy złotych, ale zwykle egzekwowani dłużnicy zaciągnęli więcej niż jedną taką pożyczkę.
Prowadziłam ostatnio m.in. sprawę osoby, nad którą ciążyło 30 spraw związanych głównie z niespłaconymi kredytami - zapewnia Janus.
Poza długami bankowymi z tytułu kredytów konsumpcyjnych częsta przyczyna licytacji nieruchomości to zadłużenie wobec wspólnot mieszkaniowych.
Rozmówcy DGP rosnącą z roku na rok liczbę licytacji z nieruchomości wiążą z kilkoma przyczynami. Główna to gorsza w ostatnich latach sytuacja gospodarcza.
Jednym z czynników stojących za rosnącą liczbą egzekucji komorniczych z nieruchomości wobec osób prywatnych może być obserwowane ożywienie na rynku nieruchomości. Jeszcze do niedawna wierzyciele mogli mniej chętnie decydować się na egzekucję z nieruchomości, spodziewając się, że sprzedaż przejętej nieruchomości byłaby bardzo trudna lub wręcz niemożliwa - ocenia Barbara Rudziks z zarządu spółki windykacyjnej Best.
Zwiększa się też determinacja wierzycieli, którzy chcą maksymalnie skrócić czas egzekucji i zamiast ściągania długu z rachunku bankowego, emerytury lub wynagrodzenia, decydują się na twardsze środki. Kamil Stolarski z Espirito Santo Investment Bank wskazuje, że banki ostrzejszy kurs wobec zalegających ze spłatami przyjęły w latach 2008–2009, po wybuchu kryzysu finansowego.
Przestały też zwlekać z rozpoczęciem twardej windykacji, bo praktyka rynkowa pokazała, że pierwsi wierzyciele mają największe szanse na odzyskanie pieniędzy. Banki nie przetrzymują też trudnych kredytów w portfelach i wystawiają całe pakiety na sprzedaż. W 2012 r. sprzedały windykatorom pożyczki konsumpcyjne o wartości nominalnej 5,5 mld zł, a w 2013 r. o wartości 5,6 mld zł – wylicza analityk.