Przedstawiciele polskiej branży cementowej, papierniczej, chemicznej, wapienniczej i kilku innych energochłonnych przemysłów obawiają się, że stracą wkrótce prawo do dodatkowych, bezpłatnych uprawnień do emisji dwutlenku węgla. To może doprowadzić do upadku wiele firm z tych sektorów.
Na razie wszystkie powyższe branże znajdują się na liście carbon leakage. To wykaz sektorów przemysłowych, których konkurencyjność z powodu konieczności stosowania unijnej polityki klimatycznej może ucierpieć. Aby nie dopuścić do przenoszenia tego typu produkcji poza granice UE, Bruksela przyznaje firmom z tych branż dodatkowe uprawnienia emisyjne.
Dzisiaj Komisja Europejska ma ogłosić, które gałęzie widziałaby na liście carbon leakage w latach 2015–2020. – Nasze doświadczenia wskazują, że Komisja nie lubi przemysłu, dlatego zakładamy jej złą wolę i skreślenie chemii z listy – mówi Krzysztof Łokaj z Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego. Tego rodzaju obawy mają też przedstawiciele innych sektorów.
Łokaj dodaje, że jeśli jeden certyfikat kosztowałby 30 euro (taką cenę przewiduje KE), a branża chemiczna wypadłaby z listy, polskie firmy musiałyby do końca tej dekady wydać na zakup uprawnień do emisji CO2 ok. 3,5 mld zł. Jeśli sektor byłby wciąż specjalnie traktowany – o 1 mld zł mniej.
Reklama
Jak wyliczyło Stowarzyszenie Papierników Polskich, koszty zakupu certyfikatów przez krajowe papiernie, gdyby i ta branża nie znalazła się na noweli liście carbon leakage, skoczyłyby w latach 2015–2020 do ok. 206 mln zł. Polski przemysł szklarski wydałby z kolei na ten sam cel ok. 110 mln zł. To koszty postawienia pięciu dużych hut szkła poza Unią Europejską - wylicza Piotr Kardaś ze Związku Pracodawców „Polskie Szkło”.
Reklama
Zdaniem prof. Jana Dei, dyrektora biura Stowarzyszenia Producentów Cementu, skreślenie tej branży z listy podniesie koszty zakupu certyfikatów przez nasze cementownie z ok. 360 mln zł, do 790 mln zł. – Za taką kwotę można poza granicami Unii wybudować cztery–pięć nowoczesnych cementowni – dodaje prof. Deja.
W tej branży można zresztą już zaobserwować przejawy ekspansji poza UE. Koncern CRH, do którego należy cementownia Ożarów, rozpoczął w 2008 r. budowę drugiej linii produkcyjnej w tym zakładzie. Inwestycję zrealizowano w ok. 75 proc. i ją wstrzymano. Jednocześnie w 2012 r. CRH uruchomił produkcję cementu w Kamieńcu Podolskim na Ukrainie, a zeszłym roku kupił także cementownię pod Lwowem.
Zdaniem Henryka Kalisia, przewodniczącego Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu, które zrzesza 10 organizacji branżowych, skreślenie energochłonnych sektorów z listy carbon leakage oznaczałoby dla nich katastrofę.