Rostowski odniósł się w ten sposób do słów Dariusza Rosatiego, który w rozmowie z "Rzeczpospolitą" stwierdził, że swojej córce Weronice będzie doradzał pozostanie w OFE. Przyznał jednak, że argument, który podniósł były minister spraw zagranicznych był fajny i przewrotny. - Powiedział tak: Naprawdę te OFE będą lepsze, bo będą inwestowały tylko w akcje. Będą uwolnione i będą mogły bardziej między sobą konkurować jeśli chodzi o składkę i - co może ważniejsze - strategię inwestycyjną. I w tych nowych warunkach, dzięki reformie, którą rząd wprowadza, to one będą lepsze i takie jej zaproponuję, czy takie będę radził - przytaczał Rostowski. Po czym przyznał, że dla osób lepiej zarabiających pozostanie w OFE może mieć większy sens.

Reklama

On sam jednak, jak zapowiedział, będzie doradzał córce przejście do ZUS. Choć nie ma przekonania, czy jego argumenty znajdą u niej posłuch. - Moja córka ogólnie mnie nie słucha. Szczególnie w sprawach dotyczących finansów. Ale ja i tak będę jej radził tak, jak umiem. I nie mam żadnych wątpliwości, żeby w jej przypadku wybrała ZUS - powiedział minister finansów.

Rostowski przyznał, że w tej kadencji Sejmu nie są planowane już żadne zmiany w OFE, a za trzy lata odbędzie się już tylko przegląd. - W 1998 roku, jak reforma była wprowadzana, to miały być przeglądy. Nie miały miejsca i to jest jeden z powodów, dla których mamy dzisiaj problem - tłumaczył Rostowski.

Na pytanie o to, co stanie się, jeśliby do ZUS przeszło mniej Polaków niż założył rząd, i czy wiązać się z tym będzie podwyżka podatków, szef resortu finansów odpowiedział: Muszę powiedzieć, że pan mnie zaskoczył tym pytaniem i chyba sam fakt, że to jest zaskoczenie, jest najlepszym dowodem na to, że odpowiedź brzmi nie.

Reklama

Dopytywany zatem, czy zmiany w OFE, a przez to redukcja długu, nie stworzą pola do obniżki podatków, przyznał, że długofalowo rzeczywiście sytuacja gospodarki powinna się poprawić. - Bez tej zmiany, bez nowych zasad ostrożnościowych, które zapewniają, że dług publiczny obniżony dzięki temu o jakieś 130 miliardów złotych dalej będzie utrzymywany na tym niższym, nowym poziomie - bez tych zmian szans na obniżenie podatków by nie było - powiedział. On jednak, inaczej niż minister gospodarki Janusz Piechociński, który wspominał o obniżce CIT do 16 proc., bardziej skłaniałby się do cięcia stawek PIT.