To jest jak wyrok śmierci, tyle że w zawieszeniu. W 2007 r. wielkość długu publicznego wynosiła „tylko” 529,4 mld zł (wszystkie dane pochodzą z Ministerstwa Finansów). Z każdym rokiem powiększała się o kolejne kilkadziesiąt miliardów. Po 2008 r. wynosiła 600,8 mld zł, rok później 684,1 mld zł. Krzywa pięła się do góry coraz bardziej stromo. Po 2010 r. zadłużenie Polski sięgało już 776,8 mld zł, po kolejnym – 859,1 mld. Krótko mówiąc, przez lata rządów Platformy i PSL zadłużenie Polski zwiększyło się aż o 357,4 mld zł. To o wiele więcej, niż wynoszą roczne wydatki państwa! W 2013 r. mają one sięgnąć 275,7 mld zł. Na takie tempo zadłużenia nie można sobie pozwalać.
Gdybyśmy chcieli to samo pokazać na innej krzywej, wyglądałaby ona tak: po 2007 r. nasz dług wzrósł o 13,5 proc. Budżet na ten rok konstruowała jeszcze koalicja PiS, LPR i Samoobrony. Mimo koniunktury zapisała w nim o wiele większe wydatki niż wpływy. Nowa koalicja nie miała odwagi tego zmienić. W kolejnych latach dług rósł o 13,9, potem 13,6 proc. Po 2010 r. tempo narastania zmalało do 10,6 proc., a w 2011 r. odnotowaliśmy niespodziankę – zadłużenie wzrosło tylko o 3,2 proc. Co się stało? Czyżbyśmy zaczęli nasze długi spłacać? Skądże. Po prostu obniżona została składka do OFE.
To prawda, że mimo wszystko dług Polski jest niższy niż wielu innych krajów. U nas wprawdzie przekroczył 55 proc. PKB, ale na przykład w dobrze zarządzanych Niemczech wynosi prawie 82 proc., we Francji przekroczył 90 proc., a w Stanach Zjednoczonych wynosi już prawie 108 proc. PKB. To, że cała Europa tonie po kryzysie w długach, nie powinno być jednak dla nas powodem do uspokojenia. Choćby dlatego, że jeśli porównamy tempo wzrostu zadłużenia w naszym kraju do tempa powiększania się tej śnieżnej kuli w krajach strefy euro, to porównanie wypada na naszą niekorzyść. Po prostu w Eurolandzie dług rośnie wolniej, choć także za szybko. W 2008 r. powiększył się o 8,3 proc., w kolejnym roku aż o 10 proc., a następnie o 9,7 proc. W ostatnich latach tempo to się jednak obniża. Do 5 proc. w 2011 r. i 4,6 proc. w roku minionym. W sumie dług publiczny krajów strefy euro jest także mniejszy niż Polski. Wynosi tylko 43,5 proc. PKB.
Jedno jest pewne. Jeśli tempo zadłużania kraju nie zostanie poważnie obniżone, to pętla zaciśnie nam się na gardle, uniemożliwiając dalszy rozwój. Trzeba je zahamować, a nawet zmniejszać. W tej sprawie panuje pełna zgodność między liberałami a przedstawicielami lewicy. Tyle że pomysłów, jak to robić, brakuje. Więc może najpierw trzeba się przyjrzeć, jakie są przyczyny narastania długu. Zastanowić się, co zrobiliśmy z tymi pieniędzmi. Każdego przecież roku rząd raczej tnie wydatki i podnosi podatki, niż wprowadza do ustawy budżetowej nowe tytuły uprawniające do sięgania do państwowej kasy. Zaciskaliśmy przecież pasa. Skąd więc się te długi biorą ?
Pierwszy wniosek – same z siebie. Jeśli sumę 357,4 mld zł, o którą wzrosło zadłużenie Polski w czasach rządów PO-PSL, podzielimy na poszczególne pozycje, to uzyskamy odpowiedź. Otóż aż o 113,7 mld zł wzrosły w tych latach koszty obsługi długu publicznego. Wcześniej też były duże, ale o tyle dodatkowo wzrosły. Czyli, mówiąc w skrócie, są to odsetki od pożyczonych przez państwo sum. Inwestorzy kupują przecież polskie papiery skarbowe po to, żeby na nich zarobić. Ten ich zarobek powiększa nasz dług. Im więcej musimy pożyczyć (bo dziura budżetowa rośnie), tym szybciej rosną koszty obsługi długu. W okresie od 2008 do 2012 r. wzrosły aż o 113,7 mld zł. Przypomnijmy, że tylko w 2013 r. pozycja „koszty obsługi długu publicznego” wynosi aż 60 mld zł. To prawie tyle, ile Polska wydaje na publiczną służbę zdrowia.
Kolejne pozycje wydają się mniej znaczące. Na wzrost długu wpłynęło 45,9 mld zł, za które Krajowy Fundusz Drogowy finansował budowę autostrad. Trudno raczej sobie wyobrazić, że zechcemy na tej pozycji oszczędzać. W tym przypadku cięcia z pewnością nie są wskazane. Następna pozycja – 42,7 mld zł. O tyle wzrosło zadłużenie samorządów terytorialnych. Zaciągały pożyczki, by móc dopłacić do funduszy unijnych. Z powodu osłabienia złotego (część długu mamy przecież w walutach obcych) dług, wyrażony w złotówkach, wzrósł o 29,3 mld zł. Na kurs złotego wpływ także mamy niewielki.
Wychodzi na to, że zatrzymać trzeba się przy pozycji, która na tempo naszego zadłużania ma wpływ największy. To suma 142,8 mld zł, czyli więcej niż jedna trzecia przyrostu długu. MF nazywa ją kosztem OFE, bo zawiera nie tylko sumy składek przekazanych do funduszy, lecz także odsetki od kupowanych przez nie obligacji. To prawda, że są to nasze pieniądze. Tylko co z tego wynika? Po reformie z 1999 r. część naszych pieniędzy idzie do drugiego filaru, ale na skutek tego ZUS musi więcej pożyczać, by wypłacić świadczenia osobom, które już są emerytami. Nie ma w tym niczyjej winy, ale fakt jest faktem. Jedne pieniądze (składki do OFE) są jak najbardziej nasze, ale drugie (długi ZUS) także nie są długami Tuska, tylko nas wszystkich. I jeśli te długi rosną szybciej, niż przyrasta stan naszych kont w OFE, to coś z tym trzeba zrobić. Bo to znaczy, że per saldo wcale nie oszczędzamy! Nie można bronić jednej pozycji (OFE) kosztem długu, który też my będziemy musieli spłacić.
Paradoks polega na tym, że ci, którzy najgłośniej, i słusznie, domagają się redukcji zadłużenia publicznego Polski, są jednocześnie najbardziej zdeterminowanymi obrońcami OFE. Tymczasem jednego z drugim pogodzić się nie da. Bez względu na wyznawane poglądy. Nawet gdyby rząd ogłosił teraz wszystkie proponowane reformy, popełniając zbiorowe polityczne samobójstwo.
Komentarze (144)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeWszystkich baranów z zielonych wysp należałoby tam właśnie POsłać i ich POtakiwaczy.Jeszcze jest w Polsce sPOra grupka lemingów!!!
..ano tak to - zostali zrobieni w HU.. przez Tuska i Rostkowskiego.!
Po pierwsze, zadłużenie strefy Euro wynosi z pewnością powyżej 80% PKB tejże strefy, a nie 43,5% Dlaczego? - Ano dlatego, że gospodarki Niemiec, Francji i Włoch to min. 70% PKB całej strefy,a zadłużenie w nich to odpowiednio 82, 90 i 110% (w strefie Euro są też bardzo zadłużone Portugalia, Irlandia i oczywiście Grecja).
Po drugie, Polska - właśnie ze względu na niski (czyli dobry) punkt startu mogła się stosunkowo szybko zadłużać. Kosztów w postaci obniżonego ratingu, wyższej ceny obsługi długu nie ponosiliśmy - wręcz przeciwnie.
Po trzecie, poza dosłownie paroma krajami (chyba tylko Słowacja i Estonia), żadne państwo strefy Euro nie posiada odpowiednika OFE; innymi słowy, to co w dużej mierze decyduje o relatywnie szybkim tempie zadłużania się Polski, w zachodnich krajach strefy Euro nie istnieje. Jak wiemy, Węgrzy zmuszeni wysokim poziomem zadłużenia, po prostu zlikwidowali OFE; dzięki temu ich zadłużenie się zatrzymało na poziomie ok 80% PKB.
Po czwarte, Polska (tak jak inne nowe państwa członkowskie UE) otrzymuje ogromną pomoc z UE. Z jednej strony wpływa to dodatnio na tempo wzrostu PKB, z drugiej niejako zmusza do większego zadłużania się, gdyż, po to by nie marnować dotacji unijnych, jesteśmy zmuszeni dokładać 20-50% środków do każdej inwestycji.
Po piąte, najważniejsze są długofalowe perspektywy dot. zdolności obsługi długu. Nikt nie przewiduje, by w najbliższych 10-15 latach Polska miała z tym jakieś kłopoty (chyba, że zaczną rządzić świete Mikołaje). Natomiast, po to, by po np 2025 nie okazało się, że tracimy kontrolę nad naszym zadłużeniem, musimy wprowadzać trudne i bolesne reformy strukturalne już teraz. I tutaj mam ogromny żal do PO, że zdecydowanie za wolno reformuje finanse publiczne. Inna sprawa, że przypadło im rządzić w bardzo trudnych czasach, ale od tego są rządy, by znalazły w sobie więcej odwagi. Pytanie, kto ma potrzebną odwagę polityczną w dzisiejszej Polsce, by ciąć wydatki, kiedy ludzie nie chcą o tym słyszeć, a cała opozycja mami bajkami o pomarańczach rosnących na gruszach i jabłoniach?
2005 - 477,08 mld zł. (SLD+ UP do X.05 premier Belka, od XI premier
Marcinkiewicz),
2006 - 506,26 mld zł (PiS + Samoobrona+ LPR - premier Marcinkiewicz/
Kaczyński),
2007 - 527,44 (PiS - premier Kaczyński),
2008 - 2011 - 884 mld zł (PO+ PSL - premier Tusk)
Rekordzista : rząd PO + PSL z premierem Tuskiem wygenerował przez 4 lata 384 mld zł długu do dzisiaj , czyli tyle ile powstało w najtrudniejszym okresie transformacji w latach 1990-2002, czyli przez dwanaście lat. BRAWO !!
JAK BY SIĘ KTOŚ PYTAŁ O PIS TO 21,18 MLD. Jest różnica 384 mld i 21,18 mld ?
I tak, wg tygodnika „Wprost”:
● Jaruzelski powiększył rozmiary zadłużenia do 1,5 lG, nic nie wybudował
● rządy postsolidarnościowe dobrnęły z końcem 1993 r. do 1,85 lG,
● rządy postkomunistyczne powiększyły należności państwa do 2,25 lG,
● Jerzy Buzek pozostawił dług na poziomie 2,54 lG,
● za rządów Leszka Millera i Marka Belki dług prawie się podwoił osiągając 4,74 lG.Kaczyński ---5,1 IG Tusk ze sztukmistrzem z Londynu dobił do 8,5 IG
Inflacja powoduje spadek siły nabywczej pieniądza, dlatego wartości nominalne trochę zniekształcają obraz wielkości zadłużenia. 1 złoty nie miał takiej wartości w 2005 r. jaką miał w 1995 r. Odnieśmy więc zadłużenie w relacji do Produktu Krajowego Brutto. Tutaj czeka nas miła niespodzianka, ponieważ w latach 90-tych zadłużenie spadało w relacji do PKB. O ile w 1989 r. było to około 65% PKB, o tyle w 1995 r. – 54,3%, a w 2000 r. już tylko 38,9%. Później niestety wzrosło, osiągając w 2005 r. – 44,8% PKB, a w 2006 r. – 45,1% PKB. W 2007 r. spadło do 42,9% PK, ale w tym roku znów ma wzrosnąć. do 900 mld 58 % wg unijnych wyliczeń Trzeba jeszcze doliczyć zadłużenie podmiotów prywatnych ,banków i społeczeństwa co stanowi tykającą bombę ,która jak nie zostanie rozbrojona może przerodzić się w krwawą rewoltę Arogancja aferałów jest tak bezczelna że jedynie najemnicy z innych krajów są wstanie utrzymać tych nieudaczników przy władzy,bo rodzima policja na pewno za nich nie będzie przelewała krew Czasy wprowadzenia stanu wojennego oraz janczarów partyjnych za którymi stali zomowcy i esbecja nie wchodzą w grę Media podjudzające i szczujące na obywateli stracili swoją siłę oddziaływania upodabniając się do propagandy tej za komuny Jakie perspektywy ma młode pokolenie pracujące na umowach śmieciowych do śmierci i jeszcze na dodatek na każde skinienie swojego pana ,rozbijającego się wypasioną bryką ,czy zajadającego kawior z rozkapryszonym bachorem Komunistyczni bonzowie to pikuś, do tych fortun obecnych oligarchów
będziemy mieli *************
bo tych szkodników wywalimy wkońcu na zbity pysk...
ale ICH długi zostaną !!!
dlatego każdy IMBECYL, ktory głosował na PLATFORMĘ
niech dożywotnio płaci 100% podatku więcej,
niech spłacają długi SWOICH PUPILÓW !!!
słońce - księżyc / nóż-widelec/ zapałka-ogień/ piłka-bramka/ powyższe foto -
Robespierre