Łagodna zima i mniejsza sprzedaż surowców to niejedyne powody malejącego znaczenia Śląska. Region cierpi z powodu uzależnienia od wrażliwych na spadki koniunktury gałęzi przemysłu.
– Województwo ma stosunkowo mało zdywersyfikowaną produkcję. Duży udział ma w niej przemysł samochodowy. Wobec tego region cierpi, gdy popyt zagraniczny spada z powodu kryzysu. Dodatkowo podjęta została decyzja o przeniesieniu produkcji Fiata Panda do Włoch – wyjaśnia dr Jakub Borowski, członek rady gospodarczej przy premierze. Jego zdaniem potwierdza się stara prawidłowość, według której warto mieć zróżnicowaną produkcję nawet na poziomie województw, bo to zwiększa ich odporność na wahania koniunktury.
Z kolei o spadku produkcji przemysłowej w woj. warmińsko-mazurskim o 0,5 proc. zadecydowały m.in. firmy produkujące artykuły spożywcze oraz meble. – Wyniki branży meblarskiej też były słabsze nie tylko w tym regionie, lecz także w całym kraju. Jej produkcja zmniejszyła się o 7 proc. z powodu skurczenia się popytu na rynku krajowym, bo eksport wzrósł o ok. 3 proc. – przekonuje dr Tomasz Wiktorski, właściciel B+R Studio, analityk przemysłu meblarskiego.
Pogorszenie się koniunktury gospodarczej nie zaszkodziło natomiast rozwojowi woj. łódzkiego. Wzrost produkcji w tym regionie był największy w kraju i wyniósł 10 proc. – To dlatego, że mamy rozwinięty przemysł rolno-spożywczy, który nie poddaje się nawet kryzysowi. Popyt na jego produkty jest nie tylko na rynku krajowym, lecz także zagranicznym – ocenia prof. Stefan Krajewski z Uniwersytetu Łódzkiego. Nieprzypadkowo więc jego produkcja zwiększyła się w woj. łódzkim o ponad 30 proc. Ponadto zdaniem prof. Krajewskiego przemysł lekki został już oczyszczony z mało opłacalnych firm. Dlatego rośnie sprzedaż przemysłu odzieżowego. – W perspektywie będą się liczyć jednak nowoczesne przemysły. U nas działają tradycyjne branże. Wobec tego po poprawie koniunktury inni będą z niej szybciej korzystać niż nasz region, który nie będzie już tak dynamiczny – studzi optymizm prof. Krajewski.
Reklama
Sukces odniosły także firmy woj. podlaskiego. Ich produkcja zwiększyła się w ubiegłym roku o 7,1 proc. – Ten wzrost zawdzięczamy przede wszystkim rolnikom, którzy w znacznym stopniu żyją z dość dużych dotacji związanych z naszym członkostwem w Unii Europejskiej – uważa prof. Robert Ciborowski z Uniwersytetu w Białymstoku.
Reklama
Jego zdaniem dzięki dotacjom rolnicy mają sporo pieniędzy na zakup produkowanych na miejscu m.in. maszyn rolniczych i ciągników. – Ponadto mamy od niepamiętnych czasów rozwinięty przemysł drzewny, który dużo eksportuje i radzi sobie z kryzysem. Obok tego funkcjonują tu na przykład dwie największe firmy mleczarskie w Polsce – Mlekovita i Mlekpol, które również dużo sprzedają w innych częściach kraju i na rynkach zagranicznych. A bez tych produktów trudno się obejść nawet przy niskich dochodach – twierdzi prof. Ciborowski.
Jeśli chodzi o Śląsk, analitycy przekonują, że jego marginalizacja nie będzie trwała. – Gdy ruszy strefa euro i gospodarka niemiecka, to wtedy się okaże, że w tym regionie produkcja rośnie najszybciej – ocenia dr Borowski. Zwiększy się sprzedaż za granicą nie tylko samochodów, lecz także na przykład półproduktów metalowych, których Śląsk może bardzo dużo wytwarzać.