W ciągu roku od startu osiągniemy próg rentowności, który wyznacza 300 tys. odprawianych co roku pasażerów – zapewnia Piotr Jankowski, rzecznik prasowy Portu Lotniczego Lublin.
Według ekspertów nie będzie tak łatwo. Jankowski pomija to, że ów próg stosuje się do sytuacji, w której na lotnisku lądują regularne linie, a nie tani przewoźnicy. Ci bowiem targują się z lotniskiem o każdą złotówkę. Na dodatek na razie nie ma zbyt wielu chętnych do lotów spod Lublina. Jak do tej pory ze Świdnika chce korzystać tylko linia WizzAir, która oferuje dwie trasy – do Oslo i Luton. Jankowski odpowiada, że będzie więcej tras, bo port prowadzi negocjacje z kolejnymi przewoźnikami. Nie precyzuje jednak z kim.
Według Sebastiana Gościniarka z firmy doradczej BBSG jeśli podlubelskie lotnisko będzie współpracować tylko z tanimi liniami, to próg rentowności należy podnieść do ok. 800 – 900 tys. pasażerów rocznie. Tymczasem sam Lublin ma niewiele ponad 300 tys. mieszkańców. Na ścianie wschodniej oczywiście brakuje portu lotniczego, ale musimy powiedzieć wprost, że ta inwestycja będzie deficytowa przez długie lata, a samorządy muszą liczyć się z koniecznością dopłacania do portu co roku – mówi ekspert.
Podobne wątpliwości dotyczą lotniska w Radomiu. Tamtejszy magistrat też chce mieć lotnisko – kupił już od portu w Łodzi blaszany terminal i chce go zainstalować przy dawnym lotnisku wojskowym do końca września 2013 r.
Reklama
Projekt będzie opłacalny – zapewnia Kajetan Orzeł, rzecznik prasowy portu. Nie chce zdradzić szczegółów, dopóki nie zostaną one ogłoszone oficjalnie.
Reklama
Innego zdania jest jednak Zbigniew Sałek, wiceszef Międzynarodowego Stowarzyszenia Portów Lotniczych. Trasa ekspresowa sprawia, że w ciągu godziny możemy być na lotnisku w Warszawie. Poza tym ten rejon nie jest w stanie przyciągnąć żadnego turysty ani biznesmena – mówi Sałek.
Od komentowania wydatków lotniczych samorządów odżegnuje się natomiast regulator rynku, którym jest Urząd Lotnictwa Cywilnego. To nie nasza sprawa. Jest strategia rządowa – twierdzi Karina Lisowska z biura prasowego urzędu.
Z dokumentu, który powstał w 2006 r., wynika, że w najbliższym czasie możemy być świadkami narodzin kolejnych podobnych projektów. Tylko na Mazowszu plan dopuszcza otwarcie dodatkowych lotnisk – w Sochaczewie i Mińsku. Łącznie więc ten jeden region miałby pięć lotnisk.