Kontrolowany przez Wiaczesława Mosze Kantora Acron Group należy do pierwszej ligi szemranych biznesów na świecie. Urodzony w 1953 r. w Moskwie i legitymujący się dwoma paszportami – rosyjskim i izraelskim – Kantor jest mistrzem podejrzanych przejęć i dziwnych schematów finansowych. Ten były doradca prozachodniego prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki i odznaczany polskimi medalami filantrop żydowski to wzorcowy przykład prestidigitatora finansowego. Misja w Polsce była tylko jednym z jego wielu przedstawień. Kantor działał i działa globalnie. W Chinach, Kanadzie, Szwajcarii, Estonii czy USA.
Kantor z Acronem związany jest od początku lat 90. Wcześniej były szare lata komuny i praca w moskiewskim laboratorium zajmującym się technologiami kosmicznymi, z którego w 1986 r. został wyrzucony po oskarżeniach o sprzedaż sekretów za granicę.
Na dobre rozkręcił się dopiero w 1993 r. Wówczas w ramach chaotycznej prywatyzacji za bezcen (200 tys. dol.) początkujący biznesmen przejął 35 proc. udziałów w czołowej sowieckiej firmie azotowej Acron, która rocznie produkowała 4 mln ton nawozów. Rok później do koszyka Kantora trafił smoleński Dorogobuż, kolejna firma z branży azotowej. Ich przejęcie nie byłoby możliwe, gdyby nie znajomość z Giennadijem Burbulisem, jednym z najbardziej wpływowych doradców prezydenta Borysa Jelcyna na początku lat 90.
Dziś Kantor jest na 39. miejscu w rankingu najbogatszych Rosjan publikowanym przez magazyn „Forbes”, z majątkiem szacowanym na 2,3 mld dolarów. – W ciągu niecałych dwóch dekad przejął 84 proc. udziałów w Acronie. Dziś jest trzecim największym producentem w rosyjskiej branży chemicznej – mówi DGP Kiriłł Taczennikow z rosyjskiej filii UBS. Oligarcha od lat mieszka w Szwajcarii. Jeśli bywa w Rosji, to tylko w związku z interesami firmy.
Reklama
Ci, którzy chcą widzieć Kantora jako agenta Kremla, są w błędzie. Paradoksalnie, wejście pod koniec lat 90. na scenę rosyjską Władimira Putina oznaczało dla oligarchy koniec dostępu do ucha władzy. Relacje z nowym prezydentem ograniczyły się do kilku wyjazdów zagranicznych do Niemiec, Szwecji czy Norwegii.
Reklama
Nowy prezydent po prostu zaczął czyścić jelcynowską elitę. – Putin nie ufał tym ludziom. Nikt nie mówił tego wprost, ale chodziło głównie o ludzi z żydowskimi korzeniami. Na emigrację trafili m.in. Władimir Gusinskij, były szef niegdyś największej rosyjskiej telewizji niezależnej NTW. Do Londynu ucieka Borys Bieriezowski, a Michaił Chodorkowski trafia za kratki. Kantor nie miał ambicji politycznych i deklarował lojalność wobec nowych władz, ale i tak został odsunięty na margines – mówi DGP politolog Aleksiej Makarkin.
Sytuacja Kantora pogorszyła się jeszcze bardziej w 2006 r. Wówczas został zatrzymany na lotnisku w Tel Awiwie. Podejrzewano go o współudział w handlu ukraińskimi pociskami X-55, które miały trafiać do Iranu i Chin. Jak przyznał później w wywiadzie dla „Financial Timesa” były ukraiński prokurator generalny Swiatosław Piskun, z Ukrainy do Iranu i Chin w czasie prezydentury Leonida Kuczmy miało trafić 18 rakiet samosterujących X-55. Pośrednikami w tych transakcjach były dwie zarejestrowane w rajach podatkowych firmy – Isofert Trading INC i Transchem International INC. Do kwietnia 2005 r. te firmy miały udziały w Acronie. Kantor przetrwał i tę burzę. Już po pomarańczowej rewolucji w latach 2005 – 2007 był doradcą prozachodniego prezydenta Wiktora Juszczenki.
Od momentu dojścia do władzy Putina Acron ma problem z poszerzaniem swojego imperium biznesowego w Rosji – mówi w rozmowie z DGP analityk VTB Capital Kevin White. – Firma próbuje sobie to rekompensować na rynku zagranicznym – dodaje.
Modus operandi za granicą budzi jednak wiele wątpliwości. W 2002 r. Kantor kupił upadającą chińską fabrykę produkującą nawozy Red Sun (dziś nosi nazwę Hunżi-Akron). – Choć brakuje oficjalnej dokumentacji, wiadomo, że firma działa na granicy rentowności – mówi w rozmowie z DGP White. Jednak jak twierdzi gazeta „Moscow Post”, kupno nierentownej firmy to nie tylko próba wejścia na chiński rynek chemiczny. Chodziło głównie o zamianę aktywów nabytej firmy na realne pieniądze, które trafią do kieszeni Kantora, który jest głównym udziałowcem. Kantor kupił bowiem firmę jako osoba prywatna. W 2006 roku odsprzedał 51 proc. udziałów Acronowi.
W 2008 r. Kantor kupił warte 60 mln dol. 24 licencje na kanadyjskie złoża potasu w prowincji Saskatchewan. Jednak nie po to, by je eksploatować. W tym roku Acron odsprzedał prawo do 8 złóż za 110 mln dol. chińskiej Yankuang Group Corporation Limited.
W Polsce i w Europie Zachodniej Kantor znany jest nie od dziś. Jednak nie jako biznesmen, lecz filantrop. Sławę poza krajem zdobył jako działacz społeczności żydowskiej. W 2007 r. stanął na czele Europejskiego Kongresu Żydowskiego, organizacji zrzeszającej 3 mln osób. W 2011 r. przez izraelski dziennik „Jerusalem Post” został uznany za jednego z najbardziej wpływowych Żydów na świecie. W Polsce Kantor współtworzył Europejską Radę ds. Tolerancji i Pojednania, na której czele obecnie stoi były polski prezydent Aleksander Kwaśniewski. Za zasługi dla społeczeństwa żydowskiego w 2011 r. Kantor został odznaczony także medalem polskiej Fundacji Ekumenicznej Tolerancji. Wcześniej podobną nagrodę dostali prezydent Barack Obama i były szef francuskiego MSZ Bernard Kouchner.
Ogłoszone przez Acron wezwanie do sprzedaży akcji Zakładów Azotowych Tarnów nie powiodło się; złożone zapisy nie pozwolą rosyjskiej spółce osiągnąć planowanego w wezwaniu progu udziałów w ZAT – wynika z wtorkowego komunikatu Domu Maklerskiego BZ WBK. Po tej informacji notowania Azotów na warszawskiej giełdzie poszły w górę.



Sceptyczni Brytyjczycy rosyjskim firmom nieradzi

W Europie funkcjonują dwa modele podejścia do rosyjskiego kapitału, chętnego do inwestycji w strategicznych sektorach gospodarki. Wielka Brytania jest przykładem państwa patrzącego na Rosjan sceptycznie. Dobrym przykładem były nieformalne zabiegi Gazpromu, który 6 lat temu usiłował przejąć brytyjskiego dostawcę gazu i elektryczności, firmę Centrica. W imieniu Rosjan negocjowali doradcy Gazpromu z niemieckiego Deutsche Banku i zarejestrowanego w Londynie banku inwestycyjnego Dresdner Kleinwort (dziś już nie istnieje). Oficjalnie rząd Tony’ego Blaira zapowiadał, że nie zamierza specjalnie blokować transakcji. Równolegle – jak podały brytyjskie media – zlecił przygotowanie raportu na temat bezpieczeństwa energetycznego. Rządowi eksperci uznali, że wyczerpywanie się rezerw gazu na Morzu Północnym grozi Brytyjczykom wpadnięciem w uzależnienie od dostaw z Rosji. W takim scenariuszu posiadanie przez nich Centriki mogłoby być niebezpieczne. Resort handlu i przemysłu dał do zrozumienia, że będzie skrupulatnie przyglądał się ewentualnemu dealowi. Rosjanom dano też do zrozumienia, że kupno Centriki nie ma szans na zatwierdzenie przed miejscowymi organami antymonopolowymi. W efekcie transakcja została zablokowana, choć Gazprom nie rezygnuje z prób przekonania Londynu do zmiany decyzji.

Berlin idzie ramię w ramię z Moskwą po pieniądze

Niemcy nie obawiają się, że gospodarcza ekspansja firm powiązanych z Kremlem zagraża ich interesom. Przeciwnie – politycy nad Renem traktują interesy z Rosjanami jako transakcję wiązaną. W zamian za nowoczesne technologie i dostęp do europejskiego rynku Niemcy liczą na zyski i dopuszczenie do złóż surowców energetycznych.
Symbolem dobrej współpracy obu państw jest oczywiście Nord Stream, na którego czele tuż po utracie fotela kanclerza stanął zresztą Gerhard Schroeder. Ale Niemcy pozwolili Gazpromowi na znacznie więcej. W 2009 r. gazowy monopolista zawiązał spółkę z niemieckim VNG, przewidującą stopniowe budowanie do 2022 r. magazynu błękitnego paliwa pod Magdeburgiem. Z kolei jesienią ubiegłego roku urząd antymonopolowy wydał zgodę na zakup przez Gazprom dysponującej siatką 500 tys. klientów firmy Envacom, będącej detalicznym sprzedawcą gazu, ale przede wszystkim działającej w sektorze energii odnawialnej.
Berlin nie widział też powodów, by w 2009 r. zablokować zakup Opla przez rosyjsko-kanadyjskie konsorcjum, w którym dominującą rolę miał odgrywać państwowy Sbierbank. Rosjanie nawet specjalnie nie ukrywali, że zależy im głównie na technologiach, które miały wzmocnić linie produkcyjne fabryki ciężarówek i autobusów w Niżnym Nowogrodzie. Kanclerz Angela Merkel wsparła tę inwestycję, zadowalając się gwarancją zachowania miejsc pracy. Transakcję zablokowali amerykańscy właściciele Opla, koncern General Motors.