Z raportu KRD wynika, że dłużnik spółdzielni mieszkaniowej jest średnio winny prawie 10 tys. zł. Najczęściej nie płacą w terminie osoby w wieku 46-55 lat (28 proc.). KRD podał też, że kobiety stanowią większość dłużników - 51,3 proc. Zdecydowana większość spółdzielców jedynie spóźnia się o miesiąc czy dwa z opłatą za mieszkanie, ale już 12-15 proc. lokatorów to notoryczni dłużnicy.

Reklama

KRD dodał, że prezesi największych spółdzielni mieszkaniowych w kraju ocenili, że zaległości czynszowe rosą z roku na rok. Rocznie do kas spółdzielni nie trafia 8-10 proc. należnych czynszów.

Najbardziej zadłużony spółdzielca mieszka w Warszawie, a jego dług wynosi już 290 tys. zł. Jak obliczyli analitycy KRD, za te pieniądze można kupić kawalerkę w stolicy. Drugi na liście jest mieszkaniec Opola z 255 tys. zł zaległego czynszu, który w swoim mieście mógłby kupić za te pieniądze nawet trzypokojowe mieszkanie.

Według KRD największe problemy z opłacaniem czynszu mają lokatorzy na Mazowszu i Śląsku, gdzie mieszka 30 proc. wszystkich dłużników w kraju. Najmniej dłużników zanotowano na Podkarpaciu i Opolszczyźnie, co nie oznacza, że woj. opolskie może pochwalić się najniższym średnim zadłużeniem. Wręcz przeciwnie - dzierży pod tym względem palmę pierwszeństwa - średni dług liczony na jednego lokatora sięga tam 15,6 tys. zł, czyli prawie 5 tys. więcej niż wynosi średnia dla Polski.

Reklama

Najniższe średnie zadłużenie odnotowano w woj. świętokrzyskim, wynosi niewiele ponad 3 tys. zł. W tym województwie znajduje się jednak prawie dwa razy więcej dłużników niż w Opolskim. Świętokrzyskie jest też jednym z niewielu województw, w którym większość dłużników stanowią mężczyźni.

Z informacji KRD wynika, że często lokatorzy z rozmysłem nie płacą czynszu. Jak podał KRD, takie właśnie osoby stanowią 60-70 proc. wszystkich dłużników. Pozostali nie płacą, bo mają kłopoty finansowe.

Prezes KRD Adam Łącki podkreśla, że jeśli ktoś nie płaci czynszu przez rok czy dwa lata, to znaczy, że uczciwi lokatorzy płacą za niego, bo spółdzielnia musi mieć pieniądze na pokrycie kosztów eksploatacji.

Łącki dodał, że spółdzielnie nie informują, o ile podnoszą czynsze, by pokryć straty, które wynikają z zaległości czynszowych, ale - według niego - w grę wchodzi nawet 10-30 proc.