W opublikowanym w sobotę komentarzu gazeta zwraca uwagę, że celem piątkowego spotkania ministrów finansów krajów strefy euro w Kopenhadze miało być stworzenie klimatu zaufania i stabilności. Spotkanie miało pokazać obywatelom strefy euro i reszcie świata: zachowamy naszą walutę, uczynimy ją bezpieczną, musicie się z nami liczyć"- czytamy.

Reklama

Ten plan zakończył się całkowitym fiaskiem - ocenił komentator lewicowo-liberalnego dziennika. Jego zdaniem to, co ministrowie zaprezentowali po spotkaniu, to liczbowy hokus-pokus, a nie zapora nie do zdobycia. Uczestnicy spotkania - jak za dawnych dobrych czasów, gdy żonglowano greckimi statystykami - naginali prawdę o wysokości funduszy kryzysowych, które podobno mają rozstrzygnąć o przyszłości całej wspólnoty.

"SZ" przypomina, że już rok temu ministrowie krajów euro postanowili, ze Europejski Mechanizm Stabilizacyjny (EMS) otrzyma 500 mld euro. Wkrótce potem podniósł się krzyk, ze suma ta nie wystarczy, jeżeli Hiszpania, Włochy czy Francja będą także potrzebowały pomocy. Niemcy ignorowały te apele i odmawiały podwyższenia funduszu. Atmosfera pogorszyła się radykalnie, gdy Francja zażądała podniesienia kwoty do bilion euro.

Aby zadowolić wszystkich, rozpoczęła się gra liczbami. W komunikacie końcowym (po spotkaniu w Kopenhadze) jest mowa o ponad bilionie dolarów. Ministrowie finansów zdecydowali się nawet na chwilową rezygnację z własnej waluty, aby tylko wymieniona kwota posiadała magiczną liczbę dwunastu zer - zauważa z ironią komentator. Kto spojrzy dokładniej, ten zauważy jednak zastosowaną sztuczkę - czytamy.

Reklama

Gazeta podkreśla, że suma nowych kredytów dla funduszu EMS wynosi w rzeczywistości jedynie 500 mld euro. Wszystkie pozostałe miliardy pochodzą z innych czarodziejskich pudełek. Większość tych środków została już dawno temu wydana lub rozplanowana, nie będzie więc można nimi w przypadku nowego kryzysu dysponować.

"Sueddeutsche Zeitung" określa spotkanie w Kopenhadze mianem "spektaklu" i stwierdza w konkluzji: Klub krajów euro niczego się nie nauczył.