"Nas dotyczy problem złotówki, ale obserwujemy skalę tych zdarzeń i to, co jest najbardziej niepokojące, że źródła tego zamieszania są wszystkie poza Polską. Znaczy, my dostajemy tak mocne rykoszety, spekulacja na polskiej walucie jest od kilku dni bezdyskusyjnym faktem" - mówił premier w piątek w Rzecinie (Zachodniopomorskie).

Reklama

W jego opinii, zawsze, "kiedy się trzęsie na świecie, to i finansowi spekulanci, ale też inwestorzy dość panicznie reagują i uciekają ze wszystkiego, co uważają za obarczone jakimkolwiek ryzykiem". Dlatego - zapowiedział - będzie pilnie oczekiwał "na pierwszy komunikat od ministra Rostowskiego, który jest w tej chwili na spotkaniach związanych z G20 w Stanach Zjednoczonych". "Tam się dzisiaj rozgrywa jeden z głównych tych dramatów" - dodał premier. Poinformował też, że w piątek konsultował się z ekspertami, z Radą Gospodarczą.

Tusk przyznał, że wpływ Polski na zdarzenia globalne jest "oczywiście umiarkowany". "Znaczenie Polski w tym wymiarze globalnym jest adekwatne do naszych możliwości. To, co dla nas najważniejsze, żeby ta burza nie zdestabilizowała naszej sytuacji finansowej. Ja twierdzę, że my jesteśmy dobrze przygotowani, ale nie wchodzi w rachubę, np. nieustanna interwencja na rynku finansowym. Polska jako państwo nie powinna podejmować tej spekulacyjnej gry na zbyt dużą skalę, bo to jest zawsze bardzo ryzykowne. Będziemy w związku z tym stosowali te dotychczasowe narzędzia, czyli takie zdroworozsądkowe, umiarkowane i gromadzili zapasy, gdyby miało się coś naprawdę wywrócić" - zapowiedział.

"Kluczowe, z mojego punktu widzenia, jest to, czy uda się Polskę w najbliższe cztery lata przeprowadzić bezpiecznie przez coraz bardziej rozszalały żywioł. Analizujemy non stop sytuację gospodarki i finansów na całym świecie. Zapowiada się dzisiaj drugi dzień dość krytyczny, jeśli chodzi o giełdy światowe, europejskie, także giełdę polską" - podkreślił Tusk.

Reklama

"Kursy walut znowu zaczęły się chybotać. Widać wyraźnie, że ten czarny scenariusz, jeśli chodzi o światową gospodarkę, naprawdę może się spełnić. Dzisiaj trzeba walczyć z niezwykłą determinacją, żeby przetrwać ten najtrudniejszy okres - mówimy o najbliższych kilkunastu, kilkudziesięciu miesiącach" - powiedział szef rządu.

W środę kurs polskiej waluty mocno obniżył się do euro i dolara. Po południu tego dnia za euro trzeba było zapłacić niemal 4,41 zł, za dolara prawie 3,23 zł, a za franka szwajcarskiego 3,61 zł. Wcześniej złoty był jeszcze słabszy i przekraczał te poziomy. To skutek nadal napiętej sytuacji w strefie euro, która nie może poradzić sobie z rozwiązaniem problemu zadłużeniowego - wskazali analitycy.

Natomiast w piątek rano frank szwajcarski osłabił się w stosunku do złotego o 3 gr do poziomu 3,66 zł, kurs euro spadł również o 3 gr do 4,47 zł, natomiast dolara o 4 gr do 3,30 zł.