Producenci żarówek znaleźli nowy sposób na większe zyski. Nie dość, że zgodnie z dyrektywą Unii Europejskiej, z rynku znikają "zwykłe" żarówki, które ustąpią miejsca "energooszczędnym" i przyniosą gigantyczne pieniądze producentom, to ci jeszcze podnoszą ceny produktu. Jak to tłumaczą? Chodzi o wzrost cen surowców, z których są wykonane. Wszystkie energooszczędne lampy i świetlówki w niedalekiej przyszłości będą droższe nawet o 25 procent. Niemiecki dziennik podkreśla, że cena materiałów, z których robi się żarówki, wzrosła siedmiokrotnie w ciągu ostatniego roku. Rzecznik Philipsa, światowego lidera na rynku produktów oświetleniowych zaznaczył, że wymiana żarówek będzie następować stopniowo, więc konsumenci nie odczują zmiany cen tak drastycznie. Wzrost cen obejmie wszystkie kraje, na których działa Philips.

Reklama