Mieszkańcy ośmiu województw mają zarobki niższe niż średnia krajowa. To jednak proces zupełnie normalny, obserwowany we wszystkich rozwiniętych gospodarczo krajach. Gorzej, że w przypadku Polski te dysproporcje się zwiększają, i to dynamicznie.
Jeszcze w pierwszym półroczu ubiegłego roku zarobki w woj. świętokrzyskim były o 9,4 proc. niższe od przeciętnego wynagrodzenia w kraju. Ale już w pierwszych sześciu miesiącach różnica zwiększyła się do 12,5 proc. Relacja zarobków w poszczególnych województwach do średniej krajowej pogorszyła się również w województwach: opolskim, zachodniopomorskim, podlaskim, podkarpackim, kujawsko-pomorskim, wielkopolskim i lubuskim.
– Z wyjątkiem Wielkopolski nie jest to przypadkowe – uważa prof. Zenon Wiśniewski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Jego zdaniem płace w tych regionach są znacznie niższe, ponieważ są to najsłabsze, najmniej rozwinięte rolnicze regiony Polski.
Z kolei prof. Mieczysław Kabaj jest przekonany, że o poziomie wynagrodzeń przesądza sytuacja na lokalnych rynkach pracy. – Tam, gdzie bezrobocie jest wysokie, przedsiębiorcy nie kwapią się do podnoszenia płac – podkreśla Kabaj. Potwierdzają to dane GUS. Na przykład przy stopie bezrobocia w skali kraju wynoszącej w czerwcu 11,8 proc. w woj. kujawsko-pomorskim wyniosła ona 15,8 proc., w podkarpackim – 15 proc., a w świętokrzyskim – 14,2 proc. Ale to nie wszystkie przyczyny dużego zróżnicowania płac.
Reklama

Gdzie płacą pod stołem?

Reklama
– Płace powinny być powiązane z wydajnością pracy. A ta jest w wielu regionach niska, bo dominują tam małe i średnie firmy wyposażone często w stare urządzenia – ocenia Urszula Kryńska, ekonomistka z banku Millennium. Zastrzega, że to nie znaczy, iż pracownicy się nie starają czy nie wkładają dużo wysiłku w to, co robią. – Po prostu ograniczają ich słabe jak na dzisiejsze czasy możliwości maszyn, a często również przestarzała organizacja pracy – zaznacza Kryńska.
– Ponadto nie jest tajemnicą, że w małych i średnich firmach dość często płaci się pracownikom pod stołem, aby zmniejszyć koszty i nie płacić podatków – ocenia Wiśniewski. To jego zdaniem niekorzystnie wpływa na oficjalny poziom płac w regionie. Są one także niskie, gdyż ich wysokość bywa przypadkowa, a zupełnie nie wynika z kompetencji pracownika.
– Ale jest też i taka zasada, że w małych firmach płaci się mniej niż w dużych – twierdzi dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka PKPP Lewiatan. Dodaje, że niski poziom płac w regionach rolniczych wiąże się ze strukturą przemysłu, w którym przeważa przemysł tradycyjny. A więc na przykład drzewny czy spożywczy. – A w takich branżach zwyczajowo zarobki nie są duże – mówi dr Starczewska-Krzysztoszek. Nie bez znaczenia jest również to, że najwięcej płaci się specjalistom w nowoczesnych branżach. A takich jest mało. Dlatego pracownicy o najwyższych kwalifikacjach powędrowali tam, gdzie one są – na przykład do woj. mazowieckiego czy śląskiego.



Związki podnoszą pensje

Jednocześnie najczęściej nie wracają na te tereny osoby, które wykształciły się w dużych aglomeracjach, bo pozostają w nich ze względu na zdecydowanie lepszą sytuację na rynku pracy.
Eksperci zwracają też uwagę, że w sytuacji gdy w wielu regionach mało jest dużych przedsiębiorstw, to nie ma tam również silnych związków zawodowych. A kto w Polsce ma silne związki, ten ma wyższe pensje.
Różnice w poziomie wynagrodzeń między regionami będą się utrzymywać także w przyszłości. Stopniowe zacieranie dysproporcji będzie zależało od poprawy sytuacji na rynku pracy, poziomu rozwoju gospodarczego województw i m.in. rozwoju infrastruktury. Trzeba też pamiętać o tym, że zwykle tam, gdzie zarobki są niższe, mniejsze są także koszty życia.