"Komisja Trójstronna nie porozumiała się w poniedziałek w sprawie wysokości płacy minimalnej na 2012 rok w wysokości, jaką zaproponował rząd, czyli 1500 zł. Teraz spodziewam się, że Rada Ministrów wyda rozporządzenie, w którym zostanie ona ustalona na tym proponowanym już poziomie" - powiedział w poniedziałek dziennikarzom Pawlak.

Reklama

Dodał, że propozycja rządowa uzyskała akceptację ze strony pracodawców; wyższe oczekiwania co do wzrostu minimalnego wynagrodzenia w przyszłym roku miała strona związkowa.

Członek Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" Henryk Nakonieczny (przewodniczący zespołu ds. budżetu i wynagrodzeń Komisji Trójstronnej) powiedział PAP, że w sprawie minimalnego wynagrodzenia strony Komisji Trójstronnej "absolutnie nie doszły do porozumienia", a propozycja rządu jest realizacją założeń przyjętych w ustawie budżetowej.

"Nie ma tutaj pola na jakiekolwiek negocjacje. Rząd nie próbuje budować kompromisu. Działa metodą faktów dokonanych" - ocenił Nakonieczny. Jego zdaniem, płaca minimalna w wysokości 1,5 tys. zł jest "nie do zaakceptowania", nie uwzględnia nawet tegorocznego wzrostu kosztów utrzymania. Według związku minimalne wynagrodzenie powinno wynieść co najmniej 1596 zł.

Reklama

Przewodniczący OPZZ Jan Guz powiedział z kolei, że kwota zaproponowana przez rząd była "sztywna", bowiem przedstawiciele rządu w Komisji nie byli upoważnieni do zmiany stanowiska i elastyczności w kwestii płacy minimalnej.

"Uważamy, że płaca minimalna powinna zbliżać się do 50 proc. średniej krajowej. Zaniżono część wskaźników makroekonomicznych, jak np. inflację i PKB, w związku z tym zaniżono także płacę minimalną" - uważa Guz. Zaznaczył, że zgodnie z propozycją rządu w przyszłym roku najniższe wynagrodzenie miałoby stanowić 41,3 proc. średniej płacy.



Reklama

Zwrócił uwagę, że 1,5 tys. złotych brutto daje niewiele powyżej 1 tys. zł netto. Jego zdaniem, z takiej pensji nie da się utrzymać, tymczasem wynagrodzenie w tej wielkości otrzymuje prawie 14 proc. Polaków. "To jakieś nieporozumienie. Oni nie są w stanie utrzymać się ze swojego zarobku. Ktoś, np. rodzice, muszą dokładać z emerytury do utrzymania osób pracujących" - powiedział.

Zdaniem eksperta z PKPP Lewiatan Jeremiego Mordasewicza, płaca w wysokości 1,5 tys. zł jest jednak kompromisem "między tym co można, a tym, co by się chciało". Według niego, szybszy wzrost płacy minimalnej spowodowałby znaczny wzrost bezrobocia w regionach słabych gospodarczo.

"Płaca minimalna w wysokości 1,5 tys. zł oznacza, że pracownik, który nie wypracuje dla swojego pracodawcy 3 tys. zł - licząc podatki, składki, wynagrodzenia za urlop i zysk dla pracodawcy - utraciłby pracę. W Warszawie nie jest to problem, ale w innych regionach, tak" - powiedział.

Mordasewicz zaznaczył, że podczas czteroletnich rządów PO-PSL, które są oskarżane o brak wrażliwości społecznej, płaca minimalna rośnie w tempie najszybszym od czasów transformacji. "Wbrew temu, co mówią związkowcy, ten rząd najszybciej podnosi płace minimalną" - podkreślił ekspert Lewiatana.

Natomiast Pracodawcy RP opowiadają się za ustanowieniem płacy minimalnej na najniższym możliwym poziomie, jaki wynika z ustawy o minimalnym wynagrodzeniu. Adam Ambrozik z Pracodawców RP powiedział, że chodzi o kwotę 1486 zł.

"Rząd zaproponował nieznacznie wyższy wskaźnik. Myślę, że w dyskusji ze związkami zawodowymi bylibyśmy skłonni dojść do jakiegoś porozumienia, niemniej związki nie były zainteresowane podjęciem rozmów" - ocenił Ambrozik. Dodał, że rząd nie podał uzasadnienia, dlaczego zaproponował płacę wyższą od minimalnej, określonej w ustawie.

Od 1 stycznia 2011 roku płaca minimalna wynosi 1386 zł.