To, co zaskoczyło w lutym, to 23-proc. wzrost produkcji budowlano-montażowej. Jest on na najwyższym poziomie od kwietnia 2007 r. Ekonomiści spodziewali się wzrostu o 16,6 proc. – Trzeba pamiętać, że do tego wzrostu przyczynił się też efekt niskiej bazy. W ubiegłym roku w całym pierwszym kwartale panowały fatalne warunki meteorologiczne. W lutym 2010 r. liczona rok do roku. produkcja budowlano montażowa spadła o niemal 25 proc. – wyjaśnia Marcin Mrowiec, główny ekonomista Pekao SA.
Te same sektory budownictwa, które w ubiegłym roku miały największe spadki, teraz najszybciej odbijają. Przedsiębiorstwa, które zajmują się wznoszeniem obiektów inżynierii lądowej i wodnej, w lutym osiągnęły niemal 44-proc. wzrost.

Siła w eksporcie

Największy, niemal 35-proc. wzrost odnotowała branża produkująca wyroby z surowców niemetalicznych. Drugie miejsce, z 29,6-proc. wzrostem, zajęli wytwórcy wyrobów z metali, a trzecie (wzrost 24,7-proc.) – wyrobów z gumy i tworzyw sztucznych. Nadal dobra koniunktura panuje w przemyśle samochodowym i chemicznym. Obie branże miały kilkunastoprocentowe wzrosty.
Reklama
– Przynajmniej w pierwszej połowie roku branże produkujące na eksport będą notowały wysokie wzrosty. W drugiej połowie dynamika ta może nieco osłabnąć, bo spodziewamy się spadku popytu z rynków azjatyckich. To wpłynie na zapotrzebowanie na polskie komponenty ze strony Niemiec, naszego głównego partnera handlowego – uważa Adam Czerniak ekonomista Invest-Banku. Tłumaczy, że dodatkowym czynnikiem wzmacniającym pozycję konkurencyjną polskich eksporterów jest słaby złoty.
Reklama
Najwyższy spadek (minus 12 proc.) odnotowała produkcja komputerów, wyrobów elektronicznych i optycznych. Jednak to sektor związany z sezonowością. Zazwyczaj najwyższy popyt na jego wyroby jest pod koniec roku.

Niepokojąca inflacja

To, co niepokoi ekonomistów, to wzrost tzw. cen produkcji sprzedanej przemysłu (mówią o tym, jaki jest wzrost cen komponentów koniecznych firmom do produkcji), która skoczyła w lutym do 7,3 proc. r./r. wobec 6,2 proc. w styczniu. – To przez wzrost cen surowców na świecie – mówi Czerniak.
Ten wzrost w kolejnych miesiącach przełoży się na podniesienie się cen konsumpcyjnych.
Jastrzębiom przybyły nowe argumenty za podwyżką stóp
Choć RPP, podejmując decyzję o stopach procentowych, większą uwagę niż na inflację PPI (wzrost cen dla firm) zwraca na CPI (wzrost cen dla konsumentów), to niewątpliwie analizuje potencjalny wpływ wzrostu cen dla firm na wzrost cen konsumpcyjnych. To właśnie brak ożywienia inwestycji przedsiębiorstw w styczniu i niska dynamika produkcji budowlano-montażowej były ważnymi argumentami gołębi w RPP, aby na ostatnim posiedzeniu zostawić stopy bez zmian. Po ostatnich danych te argumenty zostały osłabione. Ostateczną szalę na stronę jastrzębi lub gołębi przechylą informacje o bezrobociu i konsumpcji, które poznamy w środę.