Od wstąpienia Polski do Unii Europejskiej ziemia drożała błyskawicznie. Na jej zakupie można było zarobić ponad 30 proc. rocznie. Tę hossę mamy jednak za sobą. W czwartym kwartale ubiegłego roku ceny gruntów w transakcjach między rolnikami były zaledwie o 5,1 proc. wyższe niż przed rokiem. Za hektar gruntów trzeba było zapłacić średnio 18,2 tys. zł – wynika z danych GUS. A jeszcze w trzecim kwartale wzrost cen gruntów w skali roku wynosił 10 proc.
Eksperci wskazują kilka przyczyn, które do tego doprowadziły. "Mały wzrost cen wynikał z osłabienia popytu na ziemię. Między innymi dlatego że rolnicy nie mieli gotówki na jej zakup, gdyż nie sprzedawali zboża, oczekując, że będzie drożało tak jak na rynkach zagranicznych" - mówi Dariusz Winek, główny ekonomista BGŻ.
Dodaje, że skurczyła się też grupa inwestorów, którzy traktowali ziemię jako dobrą lokatę kapitału. "Dlatego że nie oczekiwali oni wzrostu cen na całym rynku nieruchomości" - podkreśla Winek. Z kolei dr Mirosław Drygas, wicedyrektor Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN, uważa, że trudno już o szybki wzrost cen gruntów rolnych, ponieważ osiągnęły już one bardzo wysoki poziom.
Reklama
"Od czasu wstąpienia Polski do Unii Europejskiej ziemia podrożała prawie trzykrotnie. Jej hektar kosztuje często tyle ile w Niemczech, na terenach byłej NRD" - wyjaśnia Drygas. Po przeliczeniu średnim kursem NBP w ubiegłym roku hektar gruntów w transakcjach między rolnikami kosztował nad Wisłą średnio 4565 euro. Tymczasem w 2009 r. (ostatnie dostępne dane IERiGŻ) grunty w Czechach były tańsze o 2045 euro, w Rumunii o 2565 euro, na Węgrzech ceny były niższe o 2926 euro, w Bułgarii o 3047 euro, a na Słowacji o 3215 euro.
Reklama



Nadal daleko nam jednak do Europy Zachodniej. W Hiszpanii hektar ziemi kosztuje 11 tys. euro, w Wielkiej Brytanii – 15,4 tys., w starych landach Niemiec i we Włoszech – 18 tys., w Belgii – 25 tys. a w Holandii aż 47 tys. Ceny gruntów wyhamowały nie tylko w transakcjach między rolnikami, lecz także w sprzedaży Agencji Nieruchomości Rolnych (ANR), która oferuje państwową ziemię. W ubiegłym roku za hektar sprzedawany przez ANR trzeba było zapłacić średnio nieco ponad 15,1 tys. – zaledwie o 1,3 proc. więcej niż w roku poprzednim.
"Jest to związane przede wszystkim z ograniczonym popytem ze strony rolników i wzrastającą podażą oferowaną przez ANR, która zainteresowana jest istotnym przyspieszeniem prywatyzacji ziemi" - wyjaśnia Tomasz Ciodyk, dyrektor zespołu gospodarowania zasobem w Agencji Nieruchomości Rolnych. Agencja spodziewa się, że w tym roku ceny sprzedawanych przez nią gruntów ustabilizują się na obecnym poziomie.
"W przyszłości wpływ na rynek będzie miała ogólna sytuacja ekonomiczna kraju, a w dalszej perspektywie rozstrzygnięcia wspólnej polityki rolnej po 2013 r. dotyczące przede wszystkim poziomu dopłat bezpośrednich i innych form wsparcia dla polskiego rolnictwa" - ocenia Ciodyk. Podobnie będzie na prywatnym rynku rolnym. Według ekspertów jeśli ceny w tym roku wzrosną, to nie więcej niż o 5 proc.