BP należy do największych europejskich koncernów paliwowych. W Polsce koncern ma około 400 stacji benzynowych, z czego blisko połowa to stacje partnerskie.

Reklama

Do niekorzystnego wyniku finansowego koncernu w ubiegłym roku przyczyniły się koszty czyszczenia Zatoki Meksykańskiej po katastrofalnym wycieku ropy, do którego doszło w kwietniu 2010 r. na platformie Deepwater Horizon. W wyniku prac przy cementowaniu odwiertu Macondo doszło do wybuchu i pożaru na platformie, zginęło 11 pracowników, a wybrzeża kilku stanów USA zostały skażone. Wyciek udało się opanować dopiero w lipcu.

Jak podał koncern, mimo straty w całym roku 2010, w czwartym kwartale zanotował on 4,6 mld dolarów zysku, wobec 3,4 mld dolarów w analogicznym okresie 2009 r. Do tego wyniku przyczynił się wzrost ceny ropy na światowych giełdach. Cytowany we wtorek przez BBC prezes firmy Robert Dudley zapowiedział, że zostaną przywrócone wypłaty dywidendy dla akcjonariuszy, które zostały zawieszone wskutek wycieku z Zatoki Meksykańskiej. Udziałowcy spółki mają otrzymać po 7 centów na akcję.

Na początku 2011 r. notowane na giełdzie w Londynie akcje BP straciły 2,5 proc. (ok. 12 pensów) po ujawnieniu, iż koncern zmniejszył produkcję o 95 proc. na swym największym polu naftowym na Alasce. Powodem był kolejny wyciek ropy - tym razem z liczącego ok. 1,3 tys. km rurociągu Trans-Alaska Pipeline System (TAPS), którym dostarczana jest ropa z pola naftowego z zatoki Prudhoe do portu Valdez. Tą drogą dostarczane jest 14-15 proc. produkcji ropy w USA.

Reklama