Głównym powodem nadwyżki będą dostawy gazu skroplonego do terminalu w Świnoujściu. Będzie on przyjmował od 5 do 7 mld m3 paliwa rocznie. Dziś nasze potrzeby zaspokaja wydobycie własne i import z Rosji. Choć w najbliższych pięciu latach w Polsce zużycie gazu wzrośnie o 20 proc., to wkrótce ruszy wydobycie gazu łupkowego. Eksperci szacują, że roczna nadwyżka wyniesie nawet 10 mld m3 gazu. Możemy więc stać się poważnym graczem.
Aby scenariusz się spełnił, potrzebne są inwestycje. Zostały podzielone na dwa etapy. Gdy zacznie działać terminal skroplonego gazu, mają być uruchomione dwa interkonektory, czyli łączniki między systemami gazowymi o powiększonej przepustowości.
Pierwszy ma być rozbudowywany w Lasowie na granicy z Niemcami. Ma umożliwiać przesył 1,5 mld m3 gazu na Zachód. Drugi o przepustowości 0,5 mld m3 gazu ma powstać koło Cieszyna na granicy z Czechami. Jednocześnie wewnątrz kraju o ponad 1000 kilometrów ma zostać rozbudowana sieć gazociągów. Łącznie to inwestycje o wartości 8 mld zł.
– Chodzi o wzmocnienie infrastruktury krajowej, by można było przesyłać gaz na przykład ze Świnoujścia na południe do zainteresowanych krajów – mówi rzecznik Gaz-Systemu Małgorzata Polkowska.
Reklama



Reklama
Po 2014 r. Polska ma się połączyć gazociągami także ze Słowacją i Litwą oraz stworzyć korytarz północ-południe, czyli udrożnienia o przepustowości 0,5 mld połączenia z południowymi sąsiadami Polski. Celem strategicznym jest dotarcie przez Czechy i Słowację do Austrii, Węgier, a nawet Chorwacji.
– To bajki. Wyzwaniem dla Gaz-Systemu jest dostosowanie się do nowoczesnego przesyłu gazu, bo na razie system jest niewydolny – mówi Andrzej Szcześniak, ekspert rynku paliw.
Ale zdaniem byłego ministra gospodarki, a obecnie szefa rady europejskiej agencji energetyki Piotra Woźniaka, gazem handlują wszyscy poważni konsumenci. Niezależnie, czy mają deficyt, czy nadwyżki.
– To, że orientujemy się na obrót gazem w obrębie regionu, to pomysł spóźniony, ale oczywiście dobry. Jak się obraca dużymi wolumenami, zawsze trafi się okazja, by coś kupić czy sprzedać z zyskiem – mówi Woźniak.
Po roku 2014 powinny już być znane perspektywy wydobycia gazu łupkowego w Polsce. A zainteresowanie już się zaczęło. Gaz-System już miał zapytania od jednej z firm poszukujących gazu łupkowego, jak szybko jest w stanie doprowadzić gazociąg, gdy złoża zostaną odkryte. Ale jeśli gaz łupkowy faktycznie okaże się możliwy do wydobycia, to Polska przejdzie do zupełnie innej ligi. Wtedy możliwość sprzedaży paliwa będzie warunkiem konkurowania z największymi.



Polska będzie musiała rozpychać się na gazowym rynku
Kto będzie kupował nasz gaz, skoro wszyscy w Europie mają nadwyżki?
Kluczem do sukcesu są konkurencyjne ceny gazu własnego wydobycia. Nasz gaz zawsze będzie tańszy od tego sprowadzanego z Rosji. Drugi atut to potencjalne złoża gazu łupkowego. Oczywiście o wszystkim będzie decydować ekonomia.
To ile jest tego gazu?
Z Rosji sprowadzamy 10 mld m3. Wydobycie własne to ponad 4 mld m3. Do tego od końca 2011 r. dzięki dwóm intrekonektorom będziemy mogli sprowadzać dodatkowe 2 mld m3 z Niemiec i Czech. A po otwarciu terminalu LNG Polska będzie mogła przyjmować rocznie ponad 5 mld m3 gazu.
To ponad 20 mld m3! Teraz roczne zapotrzebowanie Polski wynosi około 13 – 14 mld m3. A dojdzie gaz łupkowy. Ile jesteśmy w stanie sprzedać?
Bilans zużycia gazu w Polsce zmieni się do 2016 r. Będziemy zużywać go o ok. 20 proc. więcej niż obecnie, głównie z powodu budowy nowych elektrowni zużywających gaz. Naszym priorytetem jest zdecydowane zwiększenie ilości eksportowanego paliwa do krajów UE. Czeka nas ciężka praca z przebiciem się na rynki Europy Zachodniej i Północnej, ale gra toczy się o wielkie pieniądze. PGNiG otworzył w Niemczech spółkę do handlu gazem w UE. Dlatego właśnie budujemy sieć interkonektorów na zachodniej i południowej granicy naszego kraju. Z kolei na północnej granicy musimy wrócić do idei budowy BalticPipe – rurociągu łączącego nas ze Skandynawią. Szansą rozwoju jest budowanie wielu hubów, czyli małych portów przeładunkowych w rejonie Morza Bałtyckiego. Tam moglibyśmy sprzedawać gaz skroplony.
Jeśli nie uda się sprzedać gazu, to zapłacimy za paliwo, którego nie wykorzystamy. Może lepiej było nie zwiększać kontraktu jamalskiego?
Zdecydowanie nie. Polska od 2 lat pozostawała w deficycie gazowym i wskutek wieloletnich zaniedbań nie jest przystosowana do odbioru gazu z innego kierunku. Zanim zdywersyfikujemy dostawy gazu z innych źródeł i znacznie rozbudujemy połączenia z sieciami przesyłowymi Zachodniej Europy, minie trochę czasu. W tym roku Polska mogła uzupełnić deficyt z Rosji. Wynegocjowaliśmy korzystny kontrakt, który pozwoli nam spokojnie skoncentrować się na poprawie dywersyfikacji dostaw.