Jutro zbierają się unijni ministrowie finansów, a także task force, zespół szefa Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya, który ma przygotować propozycje reformy unijnych finansów. To ostatnia prosta przed szczytem UE w tej sprawie, który zbiera się za tydzień w Brukseli. Jednak coraz bardziej prawdopodobny staje się scenariusz, że najważniejsze decyzje tam nie zapadną, bo Polska ich nie poprze.
Choć Komisja Europejska zaproponowała ulgi w odliczaniu od długu i deficytu zobowiązań emerytalnych, to nie są one satysfakcjonujące dla niektórych krajów, w tym dla naszego kraju. Polska zapowiada, że nie poprze porozumienia w sprawie programu zarządzania kryzysem w UE, o ile nie będzie w nim miejsca na inne liczenie zobowiązań wynikających z długu emerytalnego. Chcemy wraz z Węgrami i pozostałą siódemką pełnego odliczania sum przekazywanych na OFE zarówno od deficytu, jak i od długu publicznego. Ten temat był poruszany w czasie spotkania Donalda Tuska z szefem Komisji Europejskiej Jose Barroso, ale prócz słów zrozumienia wymiernych skutków ono nie przyniosło.
Tymczasem na Brukselę rośnie presja, bo wydarzenia zaczynają wymykać się spod kontroli. Rząd węgierski zdecydował o zawieszeniu transferów do prywatnych funduszy emerytalnych i zapowiedział wprowadzenie dobrowolności ubezpieczeń w prywatnych firmach i możliwość powrotu do państwowego systemu emerytalnego. Podobny postulat zgłaszała wcześniej Jolanta Fedak. "Czekam na reakcję ministra finansów w sprawie moich uwag do nowelizacji ustawy o finansach publicznych" - mówi „DGP” minister pracy.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że jeszcze jeden z krajów, które pisały list „9”, może wycofać się z transferów emerytalnych. To przeraziło firmy ubezpieczeniowe. Do najwyższych urzędników unijnych dotarło pismo Europejskiego Forum Ubezpieczeniowego zrzeszającego największe firmy z tego sektora, które boją się, że za Węgrami pójdą kolejne kraje. „To nie tylko niepokojący sygnał do państw będących w podobnej sytuacji budżetowej, ale oznacza krok wstecz dla poważnych reform w całej Unii” – napisali ubezpieczyciele, którzy chcą, by Bruksela interweniowała na Węgrzech – by premier Orban wycofał się z podjętych decyzji.
Reklama
Paradoksalnie ten lobbing może polepszyć sytuację Polski, ale na jego skutki możemy poczekać nawet rok. " Uważamy, że nasz postulat musi być częścią całego pakietu. I jest jak najbardziej w grze. Nie zrezygnujemy, ale nie wiadomo, ile potrwa ta rozgrywka" - mówi „DGP” wiceszef MSZ Mikołaj Dowgielewicz.
Reklama
A finał może przypaść na czas naszej prezydencji. Bo najbardziej kontrowersyjne kwestie z pakietu zarządzania ekonomicznego, np. to, czy sankcje dla państw naruszających dyscyplinę budżetową mają być automatyczne i czy można takie kraje karać odebraniem głosu, będą musiały być związane ze zmianami traktatu. A to musi potrwać.