Tegoroczny plan finansowy Narodowego Banku Polskiego zakłada zysk. – Plan ten zakłada ukształtowanie się wyniku finansowego NBP na poziomie 1,807 mld zł – powiedział Zdzisław Sokal, członek zarządu banku centralnego. Zgodnie z prawem 95 proc. tej kwoty powinno trafić do budżetu.

Reklama

Dla państwowej kasy 1,7 mld zł to spora suma. Jednak ekonomiści ostrzegają, że ostateczny wynik może być inny. – Nie jest możliwe uzyskanie pewności, że wymienione kwoty ukształtują się na zaplanowanym poziomie – zaznaczył Sokal.

Potwierdza to Krzysztof Rybiński, profesor SGH i były wiceprezes NBP. – Jeżeli pod koniec roku złoty się umocni, zysku może nie być wcale, bo zjedzą go różnice kursowe – mówi „DGP” ekonomista.

Maciej Reluga z BZ WBK twierdzi, że w przypadku zysku NBP każdy scenariusz jest jeszcze możliwy. – Zarówno znacząca zwyżka, jak i zjazd do zera. Te 1,8 mld zł to może być jeden z zakładanych przez bank scenariuszy – spekuluje Maciej Reluga.

Reklama

Stanisław Gomułka twierdzi jednak, że ostrożna prognoza zysku NBP może oznaczać sowity zastrzyk gotówki do budżetu, bo poprzedni plan finansowy, za 2009 r., opracowany jeszcze pod kierownictwem tragicznie zmarłego Sławomira Skrzypka, mówił o zerowym zysku.

Tymczasem ostatecznie do kasy państwa wpłynęło ponad 4 mld zł. – Ten zastrzyk będzie możliwy pod dwoma warunkami: osłabienia złotego pod koniec roku i wzrostu rentowności papierów skarbowych na rynkach głównych, czyli w Stanach Zjednoczonych i Niemczech – mówi nam Stanisław Gomułka.

To właśnie tam NBP lokuje większość swoich rezerw. Tyle że do wzrostu rentowności potrzeba choćby zapowiedzi podwyżek stóp w USA i strefie euro, a tymczasem na razie nikt wzrostu oprocentowania w bankach centralnych się nie spodziewa.

Nasz rozmówcy podkreślają, że jak najszybciej zmieniony powinien zostać sposób wypłacania do budżetu zysku banku centralnego. – Powinna to być średnia z ostatnich trzech lat, tak ja ma to miejsce w wielu krajach Unii Europejskiej. Pozwoliłoby to ministrowi finansów pracować w bardziej przejrzystych warunkach – zauważa Krzysztof Rybiński.