Rosyjski Gazprom próbuje storpedować projekt gazociągu Nabucco, proponując niemieckiemu koncernowi energetycznemu RWE, jednemu z udziałowców Nabucco, przystąpienie do konkurencyjnego projektu South Stream - podał niemiecki dziennik gospodarczy "Handelsblatt". Gazeta, która powołuje się na dobrze poinformowanych rozmówców, pisze o "niemoralnej propozycji" ze strony rosyjskiego koncernu. Wiceprezes Gazpromu Aleksandr Miedwiediew miał nawiązać kontakt w tej sprawie z członkiem zarządu RWE Leonhardem Birnbaumem. "Jeśli RWE przyjmie ofertę, szanse na powodzenie projektu Nabucco będą bliskie zeru. Koncern jednak jeszcze się waha" - pisze "Handelsblatt". RWE odmówiła komentarza. Odpowiedzialny za projekt szef spółki-córki RWE Supply&Trading Stefan Judisch powiedział gazecie: "Popieramy Nabucco i w chwili obecnej nie widzimy projektu, który byłby w podobnym stopniu sensowny". Dodał jednak, że do końca roku należy zasadniczo ustalić ile gazu popłynie Nabucco i skąd pochodzić będzie surowiec. "Jesteśmy optymistami, że Azerbejdżan i północny Irak wezmą udział w projekcie. Cieszylibyśmy się oczywiście z udziału Turkmenistanu" - oświadczył Judisch. Eksploatacja gazociągu Nabucco, który miałby transportować gaz z rejonu Morza Kaspijskiego, Bliskiego Wschodu oraz Azji Środkowej do Europy, miałaby rozpocząć się pod koniec 2014 roku. Magistralą o długości 3,3 tys. kilometrów ma popłynąć 31 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Celem projektu, popieranego przez UE, jest dywersyfikacja źródeł surowca i dróg przesyłowych, w tym zmniejszenie uzależnienia państw europejskich od dostaw gazu z Rosji. Dlatego - jak zauważa "Handelsblatt" - Nabucco od dawna jest solą w oku Rosjan, którzy kontrolują dużą część europejskiego rynku gazu. Blisko 25 proc. zużywanego w Europie surowca pochodzi ze złóż na Syberii; w Niemczech jest to nawet 37 proc. "Ponieważ spada wydobycie na Morzu Północnym zależność (od gazu z Rosji) mogłaby dalej rosnąć. W minionych latach konsumenci w Europie boleśnie przekonali się, jak problematyczne może być ta sytuacja, gdy ograniczono dostawy z powodu sporu Gazpromu z Ukrainą - krajem tranzytowym, o niezapłacone rachunki" - przypomina dziennik. Rosjanie odpowiedzieli na plany Nabucco konkurencyjnym projektem gazociągu South Stream po dnie Morza Czarnego. Budowany przez Gazprom i włoską firmę ENI, będzie dostarczał około 63 mld metrów sześciennych rosyjskiego gazu rocznie do krajów UE. W projekcie uczestniczą również Bułgaria, Serbia, Węgry, Słowenia, Grecja i Chorwacja. Część instalacji będzie przebiegała przez Austrię. South Stream - podobnie jak budowany po dnie Morza Bałtyckiego Gazociąg Północny - ma służyć dywersyfikacji dróg przesyłu rosyjskiego gazu na zachód Europy i ograniczyć znaczenie Ukrainy i Białorusi jako krajów tranzytowych. "Handelsblatt" przypomina, że Gazprom pozyskał już do projektu South Stream zachodnioeuropejskich partnerów. Oprócz ENI jest to austriacki koncern OMV, uczestniczący także w Nabucco. Pod koniec roku do planowanej inwestycji chce przystąpić też francuski EDF.
Rurociąg Nabucco miał być alternatywą dla rosyjskich gazowych macek, zaciskających się wokół Europy. Gazprom jednak postanowił rozwiązać problem konkurencyjnej rury. Rosyjski sposób jest brutalny, lecz prosty. Jeśli się powiedzie, to o niezależności energetycznej od Moskwy będziemy mogli zapomnieć.
Reklama
Reklama
Reklama