Strona białoruska grozi podbieraniem gazu rosyjskiego przeznaczonego na eksport - oświadczył we wtorek na konferencji prasowej rzecznik Gazpromu Siergiej Kuprijanow. Przez Białoruś jest transportowane 20 proc. dostaw rosyjskiego gazu dla UE.

Reklama

Jak powiedział, Gazprom otrzymał we wtorek rano list od I wicepremiera Białorusi Uładzimira Siemaszko, w którym napisano, że "w razie dalszego obniżania dostaw gazu na Białoruś zostaną podjęte działania związane z pobieraniem gazu z transportowego systemu tranzytowego w celu zaspokojenia potrzeb krajowej gospodarki Białorusi".

Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew zapewnił jednak, że jeśli Białoruś zacznie podbierać gaz przesyłany tranzytem na eksport, Gazprom "uczyni wszystko, co w jego mocy - możliwe i niemożliwe - żeby europejscy klienci nie ucierpieli". Zaznaczył, że strona rosyjska ma już gotowy plan działań na wypadek, jeśli Białoruś spełni swoje groźby. "Szykujemy także mechanizm monitoringu(...), żeby było jasne, kto to robi i kto dopuszcza się naruszeń".

Kuprijanow podkreślił, że w liście białoruskiego wicepremiera "nadal nie ma żadnych rzeczowych propozycji i zobowiązań dotyczących spłaty zakumulowanego długu strony białoruskiej".Wyraził przekonanie, że na obecnym etapie wyjście z powstałej sytuacji jest proste - "jak najszybsze spłacenie długu istniejącego w chwili obecnej, nie czekając, aż ze 192 mln dolarów zwiększy się on jeszcze bardziej, a jutro przypada kolejna płatność".

Reklama

Gazprom obniżył we wtorek o godz. 10 (8 czasu polskiego) o 30 proc. dostawy gazu na Białoruś. Miedwiediew podkreślił później, że "jeśli ze strony białoruskiej nie będzie żadnych realnych kroków na rzecz rozwiązania problemu, można oczekiwać kolejnego obniżenia" w środę. Decyzja w tej sprawie zapadnie w środę rano.

Moskwa szacuje zadłużenie Mińska na około 192 mln dolarów. Gazprom twierdzi, że jego białoruski partner, Biełtransgaz, w 2010 roku systematycznie łamie warunki umowy z 2006 roku. Płaci bowiem za surowiec według stawek z 2009 roku - 150 dolarów za 1000 metrów sześciennych. Zgodnie zaś z kontraktem, w pierwszym kwartale 2010 roku miał płacić 169,22 USD, a w drugim - 184,8 dolarów. Białoruś nie neguje długu wobec Rosji. Twierdzi jednak, że według stanu z 1 maja wynosił on 132,6 mln dolarów.

Białoruski wicepremier Uładzimir Siemaszko zapewnił w poniedziałek, że "Białoruś przewiduje uregulowanie swojego zadłużenia gazowego w ciągu dwóch najbliższych tygodni". Kuprijanow oświadczył jednak jeszcze tego samego dnia: "Nikt nie będzie czekać dwóch tygodni".