Kto zastąpi Netzla? Pojawiają się już spekulacje, że może to być Paweł Szałamacha, sekretarz stanu w resorcie skarbu. "Nie chcę się do tego ustosunkowywać" - odpowiedział dziennikowi.pl minister skarbu Wojciech Jasiński.

Reklama

W mediach padło też nazwisko Rafała Antczaka, doradcy ekonomicznego PZU i jednego z ekspertów ekonomicznych Platformy Obywatelskiej. Według RMF FM Antczak ponoć miał już dostać propozycję prezesury. Ale w rozmowie z PAP Antczak zaprzeczył tym spekulacjom: "Zaprzeczam, jakoby złożono mi taką propozycję. Nie jestem tym zainteresowany. To są informacje nieprawdziwe. Nie otrzymałbym zgody Komisji Nadzoru Finansowego ze względu na brak kwalifikacji"
- powiedział agencji.

150 tysięcy odprawy

Minister skarbu odwołał Jaromira Netzla ze stanowiska prezesa PZU. Netzel stracił stołek, bo prokuratura zarzuca mu składanie fałszywych zeznań ws. afery gruntowej w resorcie rolnictwa. Od pastwa dostanie ok. 150 tysięcy złotych odprawy. To równowartość trzech miesięcznych pensji prezesa.

Reklama

Zgodnie z ustawą kominową prezesi spółek, w których większość udziałów ma państwo, nie mogą zarabiać więcej niż 16 tys. zł miesięcznie. Ale dojdą do tego zapisane w kontrakcie pieniądze za dziewięć miesięcy zakazu pracy u konkurencji.

Odprawa będzie więc dość spora, ale jeśli porówna się ją z odprawami prezesów takich spółek, w których państwo ma mniejszościowe pakiety udziałów, Netzel ma czego żałować. Prezes TP SA Marek Józefiak, odchodząc z firmy, miał dostać 5,34 mln odprawy, a prezes PKN Orlen Zbigniew Wróbel żądał aż 13 mln zł. Ale rekordzistą jest Jacek Walczykowski, który szefował Orlenowi 19 dni i domaga się za to 7 mln zł odprawy.

Ministerstwo Skarbu poinformowało jedynie, że Netzel został odwołany i że ma to związek z jego wczorajszym zatrzymaniem. Najwidoczniej ministerstwo postanowiło szybko odwołać prezesa, by reputacja PZU nie ucierpiała tak jak kiedyś, gdy zamknięto Grzegorza Wieczerzaka i Władysława Jamrożego.

Pół roku na powołanie





Ponadto, jeśli Netzel zostałby aresztowany na dłużej, a jednocześnie nie byłby odwołany, PZU nie mogłoby normalnie działać. Tak przynajmniej uważa szef Komisji Nadzoru Finansowego, Stanisław Kluza. Szef KNF twierdzi, że w zarządzie PZU muszą być dwie osoby zatwierdzone przez komisję. A jedynym członkiem zarządu PZU zatwierdzonym przez KNF był właśnie Netzel. Dlatego trzeba jak najszybciej powołać zarząd komisaryczny.

"Pan Kluza nie zna prawa. Mamy sześć miesięcy na powołanie nowego prezesa" - odpowiada mu Tomasz Brzeziński, rzecznik PZU. Jednak po deklaracji ministra skarbu Wojciecha Jasińskiego już widać, że PZU długo nie pozostanie bez szefa.